Marek A. Cichocki: W Ukrainie

Język jest wyrazem tradycji, ale odzwierciedla też rzeczywistość, która podlega zmianie.

Publikacja: 24.04.2022 19:35

Marek A. Cichocki: W Ukrainie

Foto: AdobeStock

„Na” czy „w”? Spór na temat tego, jak powinniśmy pisać i mówić dzisiaj o Ukrainie, rozgorzał na nowo z powodu wojny. Sprawa budzi w Polsce takie emocje niektórych, że pokazały się na ten temat nawet już pierwsze badania opinii publicznej. Sam znam przypadek z pewnego warszawskiego liceum, w którym nauczycielka zrugała uczennicę za użycie frazy „na Ukrainie”, twierdząc, że jest to wyraz polskiego imperializmu.

Ten akurat argument uważam za wyjątkowo niemądry, ale uznaję, że w tej różnicy – „na” czy „w” – zawiera się istotna sprawa, wobec której sam nie jestem obojętny. „Na Ukrainie” nie jest wyrazem żadnego imperializmu, lecz wynika z historycznej ewolucji politycznego, wieloetnicznego narodu I Rzeczypospolitej. Zgodnie z tą tradycją Wielkopolska i Małopolska należały do pierwszych historycznie ziem polskich. Dlatego do dzisiaj mówimy „w Wielkopolsce” czy „w Małopolsce” w przeciwieństwie do tych wszystkich ziem, które później dołączyły do politycznej wspólnoty.

Ta tradycja została przez rozbiory zniszczona. Pomimo to przez cały wiek XIX wielu politycznych spadkobierców I Rzeczypospolitej próbowało zachować dawne rozumienie wieloetnicznego narodu, często wbrew zachodzącym w tym czasie procesom kształtowania się nowoczesnej narodowej świadomości Ukraińców, Białorusinów czy Litwinów.

Lewicowe myślenie zwykle posługuje się językiem jako bronią, podporządkowując go wytycznym wynikającym ze swoich ideologii. Dlatego tak zajadle walczy zawsze ze strukturami języka wynikającymi z tradycji. Zapewne taki też motyw kierował ową nauczycielką tropiącą w naszym języku ślady jakiegoś zbrodniczego polskiego imperializmu.

Można na to wszystko spojrzeć jednak inaczej. Język jest wyrazem tradycji, ale odzwierciedla też rzeczywistość, która podlega zmianie. Czasami zmiany te mają charakter dramatyczny, jak teraz, kiedy toczy się w Ukrainie wojna. Jej skutki zmieniają koleiny, w których toczyła się dotąd nasza tradycja i historia. Dzisiaj ta wojna jest w mojej ocenie ostatecznym dowodem na istnienie odrębnego ukraińskiego państwa i politycznego narodu, które stały się rzeczywistością – także częścią naszej rzeczywistości. Dlatego, nie oburzając się wcale na tych, którzy wciąż za naturalny uważają zwrot „na Ukrainie”, za bliższy mojemu poczuciu rzeczywistości uważam ten drugi.

Autor jest profesorem Collegium Civitas

„Na” czy „w”? Spór na temat tego, jak powinniśmy pisać i mówić dzisiaj o Ukrainie, rozgorzał na nowo z powodu wojny. Sprawa budzi w Polsce takie emocje niektórych, że pokazały się na ten temat nawet już pierwsze badania opinii publicznej. Sam znam przypadek z pewnego warszawskiego liceum, w którym nauczycielka zrugała uczennicę za użycie frazy „na Ukrainie”, twierdząc, że jest to wyraz polskiego imperializmu.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe