Pindera: Zawodowiec nie taki straszny

Na olimpijskim ringu w Rio profesjonalistów było trzech, ale szybko odpadli. Pomysł, by zawodowcy mogli rywalizować w walce o olimpijskie medale sam w sobie był rewolucyjny, a przy tym realizowano go w pośpiechu.

Publikacja: 17.08.2016 14:11

Janusz Pindera

Janusz Pindera

Foto: Fotorzepa/ Michał Sadowski

Pod koniec maja nawet ludzie związani z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Boksu Amatorskiego (AIBA)  nie wiedzieli jak ten projekt będzie wprowadzany w życie. Ostatecznie 1 czerwca podczas nadzwyczajnego kongresu tej organizacji w Lozannie przegłosowano zmiany regulaminowe, które następnie zostały zatwierdzone przez krajowe federacje i klamka zapadła. Zawodowcy mogli się szykować do walk z amatorami, oczywiście na zasadach boksu olimpijskiego.

Chętnych nie było wielu, bo władze boksu zawodowego postawiły sprawę twardo: kto z nimi, to przeciw nam. W Rio boksowali Włoch Carmine Tomassone, Kameruńczyk Hassan N’Dam N’Jikam i Amnat Ruenroeng z Tajlandii, choć groźby były konkretne, łącznie z pozbawieniem mistrzowskich pasów i miejsc w zawodowym rankingu. Do Wenezueli, gdzie na początku lipca rozegrano kwalifikacyjny turniej do igrzysk olimpijskich przyjechało ich dwudziestu i tylko Tomassone, N’Dam N’Jikam i Ruenroeng wywalczyli przepustki do Rio.

Na olimpijskim ringu pierwszy odpadł Kameruńczyk, później Włoch i wreszcie Taj poddany przez sędziego w trzeciej rundzie pojedynku z 21- letnim Francuzem Sofianem Oumihą.

Dwaj byli mistrzowie świata, N’Dam N’Jikam i Ruenroeng startowali w wyższych kategoriach. Kameruńczyk, który największe sukcesy odnosił w kategorii średniej, wystąpił w wadze półciężkiej (81 kg), a pięściarz z Tajlandii, do 25 maja tego roku czempion wagi muszej, spróbował sił w lekkiej (60 kg). Obaj doskonale zdawali sobie bowiem sprawę, że nie będą w stanie utrzymać starych limitów wagowych ani na turnieju kwalifikacyjnym w Vargas, ani w Rio.

Niepokonany zawodowiec Tomassone,  przeszedł pierwsza rundę eliminując Meksykanina Lindolfo Delgado, ale w starciu z nr 1 wagi lekkiej, Kubańczykiem Jorge Lazaro Alvarezem nie miał wiele do powiedzenia. Znacznie gorzej poszło Ruenroengowi, który pokonał wprawdzie Argentyńczyka Ignacio Perrina, ale od Oumihy dostał ciężkie lanie.

Nie ma powodów, by wyciągać z tego zbyt daleko idące wnioski, bo nie o to chodzi. Warto jedynie podkreślić, że nie mają racji ci, którzy mówili, że zawodowcy pozabijają amatorów i w trosce o zdrowie tych drugich pomysł AIBA jest nie do przyjęcia. Trudno też zgodzić się z tymi, którzy uważają, że zawodowcy na olimpijskich warunkach nie mają szans na medale.

Prawda jak zwykle leży pośrodku. Najlepsi zawodowcy z pewnością daliby sobie radę i wielu z nich walczyłoby w Rio o podium, ale oczywiście przy odpowiednim przygotowaniu, bo rywalizacja według reguł boksu olimpijskiego różni się jednak znacząco od tej z zawodowych ringów. Być może doszłoby też do kilku sensacji, co na pewno nie byłoby w smak gwiazdorom, więc mogą być problemy, by ich w przyszłości do takiego startu skusić.

Jedno jest pewne: przed igrzyskami zwolenników pomysłu AIBA nie było zbyt wielu, a teraz będzie ich jeszcze mniej. Boks zawodowy i olimpijski to są jednak dwa różne światy, które połączyć w jeden organizm będzie trudno.

Pod koniec maja nawet ludzie związani z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Boksu Amatorskiego (AIBA)  nie wiedzieli jak ten projekt będzie wprowadzany w życie. Ostatecznie 1 czerwca podczas nadzwyczajnego kongresu tej organizacji w Lozannie przegłosowano zmiany regulaminowe, które następnie zostały zatwierdzone przez krajowe federacje i klamka zapadła. Zawodowcy mogli się szykować do walk z amatorami, oczywiście na zasadach boksu olimpijskiego.

Chętnych nie było wielu, bo władze boksu zawodowego postawiły sprawę twardo: kto z nimi, to przeciw nam. W Rio boksowali Włoch Carmine Tomassone, Kameruńczyk Hassan N’Dam N’Jikam i Amnat Ruenroeng z Tajlandii, choć groźby były konkretne, łącznie z pozbawieniem mistrzowskich pasów i miejsc w zawodowym rankingu. Do Wenezueli, gdzie na początku lipca rozegrano kwalifikacyjny turniej do igrzysk olimpijskich przyjechało ich dwudziestu i tylko Tomassone, N’Dam N’Jikam i Ruenroeng wywalczyli przepustki do Rio.

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Duda i Tusk szkodzą Polsce stając po złej stronie Netanjahu
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Wyjątkowa jednomyślność Dudy i Tuska w sprawie Netanjahu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki zrzuca dres i wchodzi na terytorium Konfederacji
Publicystyka
Tomasz Kubin: O przyjęciu euro w Polsce, czyli o wyższości polityki nad prawem i gospodarką
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Elvis Presley – gdyby żył, miałby 90 lat. Był metaforą Ameryki
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego