Reklama
Rozwiń
Reklama

Sierpień na własność

Lech Wałęsa wywalczył sobie prawo do wykluczenia Instytutu Pamięci Narodowej z obchodów 30. rocznicy Sierpnia.

Publikacja: 12.01.2010 19:10

Na poniedziałkowym spotkaniu organizacyjnym prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, występując jako reprezentant byłego prezydenta RP, postawił sprawę jasno: albo Wałęsa, albo IPN. A pozostali uczestnicy obrad: szef "Solidarności" Janusz Śniadek i metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, dość potulnie przyjęli dyktat noblisty. Przedstawiciela Instytutu w rocznicowym komitecie nie będzie.

Wałęsa zastosował nie nowy szantaż: albo będzie tak, jak on chce, albo się wycofa z obchodów i zrobi skandal na cały świat. W ten sposób jedynym właścicielem uroczystości stanie się Europejskie Centrum Solidarności, które już wcześniej – przy okazji 20. rocznicy półdemokratycznych wyborów do Sejmu "okrągłostołowego" – realizując sugestie Donalda Tuska i Lecha Wałęsy, odmawiało współpracy z IPN. Pod pretekstem upolitycznienia Instytutu.

Politycy Platformy lubią oskarżać IPN, że jest pisowską placówką. Jednak to nie kto inny, ale właśnie Platforma i Lech Wałęsa zdobyli dominujący wpływ na ECS i są coraz bliżej przejęcia na własny polityczny użytek imprezy pod stoczniową bramą. Działacze PO krzyczeli o monopolu braci Kaczyńskich na politykę historyczną, a dziś sami kładą łapę na gdańskich obchodach.

Do pełni szczęścia brakuje jeszcze Platformie pacyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Ma to spowodować nowa ustawa, której projekt przygotowuje poseł PO Arkadiusz Rybicki. A zanim to nastąpi, trzeba przy każdej okazji wypychać IPN na margines życia publicznego, wykluczać z kolejnych imprez.

Skok na sierpniowe obchody udał się znakomicie. Teraz tylko trzeba będzie rozstawić dyskretny kordon, aby jakiś przypadkowy Andrzej Gwiazda czy inna Anna Walentynowicz nie zaplątali się zbyt blisko kamer i loży honorowej, w której zasiądą Lech Wałęsa z Jerzym Buzkiem. Donald nie byłby zadowolony.

Reklama
Reklama

[ramka][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/01/12/sierpien-na-wlasnosc/]Skomentuj[/link][/ramka]

Na poniedziałkowym spotkaniu organizacyjnym prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, występując jako reprezentant byłego prezydenta RP, postawił sprawę jasno: albo Wałęsa, albo IPN. A pozostali uczestnicy obrad: szef "Solidarności" Janusz Śniadek i metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, dość potulnie przyjęli dyktat noblisty. Przedstawiciela Instytutu w rocznicowym komitecie nie będzie.

Wałęsa zastosował nie nowy szantaż: albo będzie tak, jak on chce, albo się wycofa z obchodów i zrobi skandal na cały świat. W ten sposób jedynym właścicielem uroczystości stanie się Europejskie Centrum Solidarności, które już wcześniej – przy okazji 20. rocznicy półdemokratycznych wyborów do Sejmu "okrągłostołowego" – realizując sugestie Donalda Tuska i Lecha Wałęsy, odmawiało współpracy z IPN. Pod pretekstem upolitycznienia Instytutu.

Reklama
Publicystyka
Stanisław Jędrzejewski: Media publiczne potrzebują nowego ładu
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Projekt ustawy o mediach publicznych na gruzach systemu
Publicystyka
Marek Cichocki: Czy Niemcom w ogóle można ufać?
Publicystyka
Estera Flieger: Konkurs na prezesa IPN wygrał Karol Polejowski, ale to i tak bez znaczenia
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Historyczna przegrana Unii Europejskiej
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama