Grzegorz Schetyna, były wicepremier i szef MSWiA, gdyby tylko zechciał, mógłby sporo opowiedzieć o Sobiesiaku i jego interesach. Przyznał w kilku wywiadach, że Sobiesiaka zna cały Wrocław. I będzie zaskoczeniem, gdy powie coś nowego.
Historia przypominania sobie przez Schetynę jego związków z aferą hazardową pokazuje, że było to zajęcie żmudne i wymagające wielu podpowiedzi. Głównie ze strony mediów. Jeśli dziś śledczy z opozycji nie będą mieli nowych, nieznanych mu jeszcze dowodów, jest pewne, że będzie się trzymał dotychczasowej wersji.
Tuż po wybuchu afery pytany o nią przez dziennikarzy Polskiego Radia we Wrocławiu mówił: „tej sprawy nie znałem i nie znam”. A na pytanie o kontakty z Sobiesiakiem odpowiadał, że mogło być jakieś przypadkowe spotkanie na meczu. – Na pewno nie doszło do spotkania oficjalnego czy nieoficjalnego – zapewniał.
Dziś wiemy, że doszło – 29 września 2008 r. na lotnisku we Wrocławiu. Jego tematem miała być ustawa hazardowa, bo wcześniej Sobiesiak był instruowany, o co ma zabiegać, i wiadomo, że przygotowywał dokumenty dotyczące ustawy. To po tym spotkaniu Sobiesiak relacjonował swemu znajomemu: „Teraz mi powiedział Grzesiu, »Ty jesteś k... as – mówi – zawsze na ostatnią chwilę«”.
Według byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego miało to związek z terminem prac legislacyjnych. Według rzeczniczki byłego wicepremiera – ze sprawami klubu Śląsk Wrocław, którym Schetyna w latach 2003 – 2005 zarządzał, podczas gdy jednym ze współwłaścicieli był Sobiesiak.