Czasami odróżnienie tego, co w polskiej prasie jest prawdą, a co fikcją, wymaga nie lada umiejętności. Mijający tydzień dał się pod tym względem czytelnikom szczególnie mocno we znaki. Kontredans z prawdą i fikcją zaczął w “Newsweeku” Michał Kobosko, który – nie wiadomo, żartując czy pisząc serio – zarządził w swym komentarzu: “Jest normalnie i tak ma pozostać. Niech więc przestaną nam wciskać kit, że ta straszna Europa tylko się czai, by nas niecnie wykorzystać”.
“Jakie będą podatki” – zapytał “Dziennik” na pierwszej stronie w tytule głównego artykułu i odpowiedział w nadtytule: “Za trzy lub cztery lata – jedna stawka podatkowa. Prawdopodobnie 18 procent”. A za pięć lub sześć lat? Prawdopodobnie 15 procent? Toż to czystej wody Polish economical fiction.
“Polityka” dostrzegła, że “możliwość ekspansji zagranicznej w swoim statucie przewidziały jedynie PO i PSL”. Ale tylko Platforma ma już pomysł tworzenia kół partyjnych na Wyspach Brytyjskich, natomiast PiS swą zagraniczną ekspansję zacząłby raczej od USA – wynika z informacji tygodnika. Podobno brytyjska Partia Konserwatywna i amerykańska Partia Republikańska już ogłosiły z tego powodu stan podwyższonej gotowości bojowej. Tak mocno się boją.
W ślady “Newsweeka” poszedł “Przekrój”. Paweł Moskalewicz w komentarzu zatytułowanym “Świat według prezesa” ogłosił dużymi literami: “Gdy tylko Donald Tusk przehandluje kolejny polski interes, polskojęzyczne media pieją peany na jego cześć”. Rozumiem, że to – podobnie jak w wypadku komentarza Michała Koboski – taki przedprimaaprilisowy żart.
Do szutników dołączył też chyba Marcin Wojciechowski. “Znając poglądy doradców Donalda Tuska, można się bać, że przekonają premiera do mniejszego zaangażowania na Wschodzie, a w każdym razie do bardziej pragmatycznego” – zagrzmiał w “Gazecie Wyborczej”. Czytam i oczom nie wierzę. Tusk otoczony przez niewłaściwych ludzi?! To żart czy nieoczekiwana zmiana poglądów apologety Rzeczypospolitej Miłości?