Kto na czele episkopatu

Coraz bardziej prawdopodobny wydaje się ponowny wybór abp. Michalika

Aktualizacja: 04.03.2009 22:20 Publikacja: 04.03.2009 22:14

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/04/ewa-k-czaczkowska-kto-na-czele-episkopatu/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Trwający od dłuższego czasu festiwal informacji w mediach o kolejnych "pewnych" kandydatach na nowego przewodniczącego episkopatu wydaje się na razie bezprzedmiotowy, bo sami biskupi nie wiedzą jeszcze, na kogo zagłosują 10 marca. Do tej pory bowiem żaden z potencjalnych kandydatów ani nie zadeklarował, że na pewno będzie startował w wyborach, ani nie oświadczył, iż się wycofuje. To się okaże dopiero w dniu głosowania, gdy na sali obrad padną nazwiska prawdopodobnych kandydatów: kard. Stanisława Dziwisza, abp. Sławoja Leszka Głódzia, abp. Stanisława Gądeckiego, abp. Kazimierza Nycza, może kogoś jeszcze.

Z informacji "Rz" wynika, że z ubiegania się o następną kadencję, wbrew wcześniejszym sugestiom, nie zrezygnował abp Józef Michalik. Jednak jeżeli będzie startował, to prawdopodobnie udziału w wyborach odmówi kard. Stanisław Dziwisz, uważany w mediach za faworyta.

To prawda, gdyby episkopat kierował się sondażami popularności na temat, "kogo Polacy uważają za największy autorytet w Kościele", to nowym przewodniczącym powinien zostać właśnie metropolita krakowski. Ale decyzje w episkopacie zapadają inaczej.

Działania tego gremium są przede wszystkim wyrazem dążenia do szerokiego konsensusu, a dopiero w drugiej kolejności poparcia dla określonych poglądów i personalnych sympatii. W dodatku owo potencjalne poparcie w wyborach trudno oszacować, gdyż o jego wyniku decydują głosy najliczniejszej, a najmniej rozpoznanej grupy w episkopacie, tzn. biskupów pomocniczych. Jest ich 59 przy 43 biskupach diecezjalnych.

Poglądy i sympatie ordynariuszy są znane – to oni najczęściej zabierają głos na posiedzeniach episkopatu, występują w mediach. Biskupi pomocniczy są na obradach episkopatu milczącą większością, lojalnie wspierającą swoich biskupów diecezjalnych, którzy jednak nie mogą im dyktować, jak głosować w tajnych wyborach.

Dlatego część z potencjalnych kandydatów na przewodniczącego episkopatu odmówi udziału w wyborach. Jedni – jak kard. Dziwisz – nie zaryzykują prestiżowej porażki, inni – jak abp Nycz – będą chcieli zachować siły, by startować za pięć lat, gdy po dwóch kadencjach abp. Michalika statut nakaże wybrać nowego przewodniczącego.

Jedyną osobą, która może myśleć o tym, by już teraz zmierzyć się z metropolitą przemyskim, jest abp Głódź. Jego niemałe poparcie wśród biskupów (wzmocnione głosem dawnego kanclerza kurii biskupa polowego, a obecnie nowego metropolity szczecińskiego abp. Andrzeja Dzięgi, sympatyka Radia Maryja) nie będzie jednak wystarczające, by pokonać abp. Michalika. Trzeba pamiętać, że biskupi nie lubią zmieniać czegoś, co się sprawdza, na rzecz nowego, obarczonego ryzykiem pomyłki. I to właśnie będzie najbardziej przemawiało za wyborem abp. Michalika, a nie – jak sugerują niektórzy publicyści – że jest on jedynym gwarantem zachowania jedności episkopatu.

Wybory na przewodniczącego miałyby inną dramaturgię, a prawdopodobnie i wynik, gdyby przed głosowaniem kandydaci prezentowali swój program: jaką mają wizję Kościoła, pracy duszpasterskiej, obecności w świecie i swojej roli jako przewodniczącego.

Ale statut episkopatu nie daje mu wielu możliwości, a i te abp Michalik ograniczył. Postawił głównie na koordynację zebrań biskupów, redukując do minimum występowanie w imieniu episkopatu na zewnątrz.

Najprawdopodobniej za pięć lat następca abp. Józefa Michalika zmieni ten model pracy. Wskazuje na to temperament pozostałych kandydatów, z których grona ubędzie wówczas kard. Dziwisz przygotowujący się do odejścia na emeryturę.

[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/04/ewa-k-czaczkowska-kto-na-czele-episkopatu/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Trwający od dłuższego czasu festiwal informacji w mediach o kolejnych "pewnych" kandydatach na nowego przewodniczącego episkopatu wydaje się na razie bezprzedmiotowy, bo sami biskupi nie wiedzą jeszcze, na kogo zagłosują 10 marca. Do tej pory bowiem żaden z potencjalnych kandydatów ani nie zadeklarował, że na pewno będzie startował w wyborach, ani nie oświadczył, iż się wycofuje. To się okaże dopiero w dniu głosowania, gdy na sali obrad padną nazwiska prawdopodobnych kandydatów: kard. Stanisława Dziwisza, abp. Sławoja Leszka Głódzia, abp. Stanisława Gądeckiego, abp. Kazimierza Nycza, może kogoś jeszcze.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości