Kto chroni zabójców generała Papały?

Chyba szybko będziemy musieli stworzyć w języku polskim nowe słowo, bo określenie „skandal” tak bardzo się już zdewaluowało (po niekończącej się serii afer związanych ze śledztwem w sprawie porwania i zamordowania Krzysztofa Olewnika), że nie wystarcza na opisanie tego, do czego doszło podczas śledztwa w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały, byłego szefa polskiej policji

Publikacja: 21.08.2009 04:21

Kto chroni zabójców generała Papały?

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/gabryel/2009/08/21/kto-chroni-zabojcow-generala-papaly/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Okazuje się bowiem – co ustaliła „Rzeczpospolita” – że to superważne śledztwo, od początku prowadzone (o czym nas bezustannie zapewniano) przez najlepszych polskich prokuratorów i policjantów, to hiperważne śledztwo obejmowane (co zazwyczaj obwieszczano w świetle telewizyjnych jupiterów) specjalnym nadzorem przez wszystkich kolejnych ministrów kolejnych rządów, prowadzone było w sam raz tak, że teraz trzeba prowadzić śledztwo, które ma wyjaśnić, czy jego prowadzenie nie polegało przypadkiem na jego utrudnianiu.

Otóż od lipca 2008 r. Prokuratura Apelacyjna w Łodzi wyjaśnia kwestie dotyczące ukrywania przed warszawskimi prokuratorami badającymi zabójstwo gen. Papały wielu istotnych informacji. W tym zatajenie przed nimi – najprawdopodobniej przez policjantów – sporządzonej w 1998 r., miesiąc po zastrzeleniu byłego szefa policji, notatki z rozmowy z informatorem zawierającej personalia dwóch mężczyzn rzekomo zamieszanych w tę zbrodnię, oraz treści zeznań jednej z tych osób, czyli Marcina P. Jeden ze śledczych ocenia skutki tych machinacji jednoznacznie: „Jesteśmy kilka lat do tyłu [ze śledztwem w sprawie zabójstwa Papały]”.

A przecież już wcześniej ujawnione przedziwne zdarzenia związane z tym postępowaniem, jak wypuszczenie – najpierw z Ministerstwa Sprawiedliwości, a później z Polski – osoby podejrzewanej o zlecenie zabójstwa Papały, rodziły pytania o powiązania prokuratorów z gangsterami.

Odsłonięte przez „Rzeczpospolitą” fakty zatem tylko umacniają w przekonaniu, że mord na byłym szefie polskiej policji jest jednym z tych przestępstw, bez których wyjaśnienia nie da się zrozumieć sposobu działania systemu ukształtowanego w Polsce w latach 90., po upadku PRL.

A więc nie da się z nim także rozliczyć, a co za tym idzie – najlepiej raz na zawsze – pożegnać.

Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem