Jednym z postulatów wysuwanych przez uczestników i organizatorów EuroPride, która odbyła się ostatnio w Warszawie, była legalizacja, a właściwie dopuszczenie do oficjalnego rejestrowania, par homoseksualnych wraz nadaniem im pewnych uprawnień ustawowych w dziedzinie stosunków osobistych i majątkowych. Ten znany od dosyć dawna postulat polskich grup homoseksualnych spotyka się ze stanowczym sprzeciwem niektórych osobistości i środowisk społecznych, zwłaszcza katolickich.
Nie pretendując do tego, by rozstrzygać, po której stronie leży racja, pragnę przypomnieć parę faktów odnoszących się do dziejów obyczajowości ludzkiej i prawa, w szczególności na naszym kontynencie. Być może w świetle tej wiedzy da się bez emocji podejść do zgłaszanych postulatów i deklarowanego wobec nich sprzeciwu.
[srodtytul]Kary za homoseksualizm[/srodtytul]
Regulacje prawne dotyczące stosunków między ludźmi od dawna pozostawały pod przemożnym wpływem panujących w społeczeństwach obyczajów, a te z reguły kształtowały się zgodnie z dominującymi w danym czasie i miejscu przekonaniami religijnymi. Dotyczy to w szczególności dziedzin, które wedle współczesnej systematyki objęte są uregulowaniami prawa karnego i rodzinnego.
Przypomnijmy zatem, że homoseksualizm zarówno w swej męskiej, jak i żeńskiej odmianie był, obok sodomii, jako grzech przeciw naturze uznawany przez wieki za ciężką zbrodnię i srodze karany, niekiedy nawet śmiercią zadawaną w okrutny sposób, np. przez spalenie na stosie. Depenalizacja homoseksualizmu i uznanie go za zjawisko co prawda obyczajowo naganne, ale wyjęte spod represji prawnej, jest czymś stosunkowo nowym.