Można wskazać wiele przykładów, gdy wyjazd z kraju ludzi ratował, a czasem otwierał przed nimi wspaniałe perspektywy. Tak było z Żydami, którzy przed II wojną światową wyjechali z Polski.

Nie znaleźli się pod okupacją niemiecką, nie trafili do Auschwitz i innych obozów zagłady.

Kilka dni temu w Wielkiej Brytanii miała miejsce rozgrywka polityczna niczym z powieści. Dwaj bracia – były szef MSZ David Miliband i były minister ds. energii Ed Miliband – starli się w walce o przywództwo Partii Pracy. Wygrał ten drugi, co oznacza, że ma szansę zostać kiedyś premierem Zjednoczonego Królestwa.

Jego ojciec Ralph, choć urodził się w Belgii, był polskim Żydem. Dziadek Eda i Davida krótko przed przyjściem na świat Ralpha przyjechał na Zachód z Polski. Ralph wkrótce wyjechał do Wielkiej Brytanii, gdzie stał się jednym z najważniejszych tamtejszych filozofów marksistowskich. Po wojnie ożenił się ze swoją studentką, ocalałą z Holokaustu. Dziewczyna pochodziła z Częstochowy i nazywa się Marion Kozak.

To, że syn tej dwójki polskich Żydów może niedługo zostać premierem Wielkiej Brytanii, nie powinno nikogo specjalnie dziwić. Spójrzmy na inne państwa. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy pochodzi z rodziny emigrantów żydowskich z Węgier, legendarny sekretarz stanu USA Henry Kissinger jest żydowskim emigrantem z Niemiec. Przykłady można mnożyć. Czasami dobrze być emigrantem.