Profesor podkreśla, że na mocy porozumienia polskiego i rosyjskiego rządu badanie przyczyn wypadku prezydenckiego samolotu poddano zasadom i procedurom określonym w załączniku 13. konwencji chicagowskiej. Porozumienie było nieformalne, przyjęte w trybie roboczym. Żylicz przyznaje, że gdyby był dłuższy czas do namysłu, można było próbować uzgodnić tryb załatwiania spraw spornych. Przekonuje, że rząd liczył na realizację porozumienia bez zakłóceń.?
Jak pisze dziennik, decyzje o formie prawnej wyjaśniania katastrofy podjęli sami Rosjanie, nie konsultując jej ze stroną polską. Tak, zdaniem "Rzeczpospolitej", wynika z analizy.?
Rząd Donalda Tuska, zaskoczony całą sytuacją, decyzję tylko zaakceptował. Premier nie dysponował przy tym żadną opinią prawną, czy będzie to zgodne z prawem i korzystne dla nas. Dopiero po wyrażeniu zgody okazało się, że postanowienia tej konwencji nie mają zastosowania do takich lotów, jaki odbywał się Tu-154M do Smoleńska - piszą Arkadiusz Jaraszek i Tomasz Pietryga.?
Sam Marek Żylicz przyznaje:?
Lot ten należy traktować jako państwowy-niewojskowy, co oznacza, że nie podlega on reżimowi konwencji chicagowskiej. Decyzja rządu była więc błędem. I dodaje: na początku polscy przedstawiciele w badaniach MAK nie napotykali istotnych trudności. Z czasem jednak okazało się, że komitet nie zapewnia pełnego, zgodnego z załącznikiem 13., dostępu do czynności badawczych, dokumentów i informacji.?