Atmosfera wobec internetowego „języka nienawiści” coraz bardziej przypomina tę wokół stadionów.Już czas, aby do akcji wkroczył sam premier Tusk i jego rząd. Do tej pory prawo tylko ogólnie opisywało, że serwis internetowy jest zwolniony z odpowiedzialności za treść komentarzy, linków czy innych form publikacji do momentu otrzymania informacji o tym, że taki wpis łamie przepisy. Rządowa nowelizacja ustawy ma regulować zasady, jakie treści będą blokowane i skończyć z anonimowymi skargami. Co na to właściciele największych polskich portali?
Maciej Pajęcki, NaszaKlasa.pl:
Do tej pory ustawa głosiła, że usługodawca ma obowiązek niezwłocznie uniemożliwić dostęp do danych bezprawnych, ale jaki okres właściwie kryje się pod pojęciem „niezwłocznie”? Jeśli zostanie to sprecyzowane w rozporządzeniu, to wówczas mamy jasność sytuacji, szczególnie w kwestiach spornych. Druga sprawa – proponowane zapisy sprawiają, że usługodawca nie jest dłużej stawiany w pozycji sędziego arbitralnego i to nie on ma podejmować ostateczne decyzje dotyczące bezprawnych treści. Do tej pory sytuacja była trudna, bo wymagała momentami od usługodawcy kompetencji właściwych, np. dla sądu. Byłaby prosta, jeżeli treści takie dałoby się w sposób obiektywny rozpoznać jako treści bezprawne i przekraczające granice swobody wypowiedzi.
Paweł Klimiuk, Onet.pl:
Istotne jest, aby projektowane przepisy dotyczące procedury były precyzyjne i możliwe do stosowania w praktyce na wszystkich etapach postępowania. Na firmy świadczące usługi w internecie nie powinny być nakładane obowiązki quasi-sądowego rozstrzygania, co i dlaczego jest bezprawne. To rola dla niezawisłego sądu, który ma właściwe uprawnienia oraz procedury do oceny dowodów i rozstrzygania sporów. Z tym wiąże się wyłączenie odpowiedzialności podmiotów, które udostępniają platformę do dyskusji np. w ramach forów dyskusyjnych czy innych usług społeczeństwa informacyjnego. Tylko wtedy procedura notice and takedown, jako skuteczne i proste narzędzie dla naszych użytkowników, będzie wspierać efektywne usuwanie z internetu rzeczywistych naruszeń prawa i nie będzie mogła być wykorzystana np. do ograniczania wolności wypowiedzi w internecie.