Niezdecydowani wyborcy, których charakteryzuje w swoim artykule Jarosław Stróżyk („Kim jest niepewny wyborca", „Rz", 16 lipca 2011 r.), stanowią dużą grupę osób mogących istotnie wpłynąć na wynik październikowych wyborów. To, że znamy w przybliżeniu wielkość tej grupy (23 – 25 proc.) i jej cechy społeczno-demograficzne, może jedynie w niewielkim stopniu pomóc oszacować, jak głosy tych osób przy urnach zmienią obecne sondaże.
Politycznie poprawne wskazania
Warto tę grupę analizować i badać, aby w kolejnych kampaniach wyborczych móc informacje te wykorzystać do odpowiednich korekt. Nie należy jednak zakładać, że grupa osób niezdecydowanych stanowi główny element niepewności sondaży przedwyborczych. Równie ważni są bowiem w próbach badawczych ci, którzy odmawiają udziału w badaniu, a stanowią oni kilka razy większy odsetek niż niezdecydowani oraz respondenci, którzy zamiast rzeczywistych preferencji podają ankieterowi „politycznie poprawne" wskazania.
W praktyce zamiast prób identyfikacji prawdziwych preferencji wyborczych wśród wymienionych trzech grup osób szacuje się łączny efekt ich postaw, a więc błąd, o który należy skorygować wyniki sondażowe.
Skala rzeczywistego poparcia
Niestety, nie podjęły się tego do tej pory ośrodki badania opinii publicznej, które posiadają najodpowiedniejsze dane statystyczne. Niemniej jednak informacje z ostatnich kampanii wyborczych, które są dostępne nam wszystkim, dają szansę przynajmniej na przybliżone oszacowanie wspomnianego łącznego efektu niepewności w odniesieniu do Platformy Obywatelskiej.
Skalę przeszacowania popularności PO da się w przybliżeniu wyliczyć na podstawie danych z kampanii wyborczych dwóch ostatnich lat: kampanii do Parlamentu Europejskiego z czerwca 2009 r. oraz z kampanii prezydenckiej z czerwca 2010 r. Przed wyborami 7 czerwca 2009 r., w których PO zdobyła 44,4 proc. głosów, trzy ośrodki – CBOS, OBOP i GfK Polonia (dla „Rz") – przewidywały odpowiednio: 49,3 proc., 48 proc. i 51 proc.