Wybory 2011: PO słabsza niż w sondażach

W obu kampaniach ostatnich dwóch lat średnie przeszacowanie kandydatów Platformy wynosiło od 10 do 12 proc. – przypomina statystyk

Publikacja: 21.07.2011 01:03

Wybory 2011: PO słabsza niż w sondażach

Foto: Archiwum

Red

Niezdecydowani wyborcy, których charakteryzuje w swoim artykule Jarosław Stróżyk („Kim jest niepewny wyborca", „Rz", 16 lipca 2011 r.), stanowią dużą grupę osób mogących istotnie wpłynąć na wynik październikowych wyborów. To, że znamy w przybliżeniu wielkość tej grupy (23 – 25 proc.) i jej cechy społeczno-demograficzne, może jedynie w niewielkim stopniu pomóc oszacować, jak głosy tych osób przy urnach zmienią obecne sondaże.

Politycznie poprawne wskazania

Warto tę grupę analizować i badać, aby w kolejnych kampaniach wyborczych móc informacje te wykorzystać do odpowiednich korekt. Nie należy jednak zakładać, że grupa osób niezdecydowanych stanowi główny element niepewności sondaży przedwyborczych. Równie ważni są bowiem w próbach badawczych ci, którzy odmawiają udziału w badaniu, a stanowią oni kilka razy większy odsetek niż niezdecydowani oraz respondenci, którzy zamiast rzeczywistych preferencji podają ankieterowi „politycznie poprawne" wskazania.

W praktyce zamiast prób identyfikacji prawdziwych preferencji wyborczych wśród wymienionych trzech grup osób szacuje się łączny efekt ich postaw, a więc błąd, o który należy skorygować wyniki sondażowe.

Skala rzeczywistego poparcia

Niestety, nie podjęły się tego do tej pory ośrodki badania opinii publicznej, które posiadają najodpowiedniejsze dane statystyczne. Niemniej jednak informacje z ostatnich kampanii wyborczych, które są dostępne nam wszystkim, dają szansę przynajmniej na przybliżone oszacowanie wspomnianego łącznego efektu niepewności w odniesieniu do Platformy Obywatelskiej.

Skalę przeszacowania popularności PO da się w przybliżeniu wyliczyć na podstawie danych z kampanii wyborczych dwóch ostatnich lat: kampanii do Parlamentu Europejskiego z czerwca 2009 r. oraz z kampanii prezydenckiej z czerwca 2010 r. Przed wyborami 7 czerwca 2009 r., w których PO zdobyła 44,4 proc. głosów, trzy ośrodki – CBOS, OBOP i GfK Polonia (dla „Rz") – przewidywały odpowiednio: 49,3 proc., 48 proc. i 51 proc.

Przeszacowanie popularności PO wyniosło więc średnio ok. 12 proc. rzeczywistego wyniku PO (nie należy mylić tego z punktami procentowymi). Innymi słowy, z sondażowego wyniku PO należy „zdjąć" 12 proc. tej liczby, aby uzyskać przybliżony rzeczywisty wynik popularności partii. Co ciekawe, mniej więcej takie było też niedoszacowanie PiS, który zdobył 27,4 proc. głosów, a wymienione ośrodki dawały mu średnio 23,3 proc.

W wyborach prezydenckich 2010 r. warto się z kolei przyjrzeć innemu badaniu, które chyba jak żadne inne pozwala oszacować łączny wpływ czynników nielosowych (w tym „poprawności politycznej" respondentów) na wynik sondażu. Mam na myśli badanie MB SMG/KRC 6 tysięcy respondentów 20 czerwca 2010 r. (dzień pierwszej tury wyborów).

Otóż, po pierwsze, błąd losowy dla tak dużej próby wynosi niewiele ponad 1 proc. (w stosunku do typowego 3-proc. błędu w próbie 1000 respondentów). Po drugie, liczba odmów była w tym badaniu niewielka (7 proc.), a badająca jego metodologię specjalna komisja nie stwierdziła uchybień formalnych (raport OFBOR). Kandydat PO Bronisław Komorowski zdobył w tym badaniu 45,7 proc. wobec rzeczywistego poparcia wg PKW – 41,5 proc. Przeszacowanie, spowodowane przede wszystkim czynnikami innymi niż losowe, wyniosło więc 10 proc.

Podsumowując, w obu kampaniach ostatnich dwóch lat średnie przeszacowanie kandydatów PO wynosiło od 10 do 12 proc. Oznacza to, że korekta sondażowego wyniku PO polegająca na zmniejszeniu go o 10 – 12 proc. (czyli pomnożeniu wskaźnika poparcia tej partii przez 0,9 lub 0,88) pozwala zbliżyć się do rzeczywistego obrazu poparcia Platformy Obywatelskiej. W ostatnich sondażach, które cytuje w swoim artykule Stróżyk, sondażowe poparcie dla PO wynosi 38 proc. (wg GfK Polonia) oraz 34 proc. (wg OBOP). Biorąc pod uwagę oba te wyniki, a także konieczność wskazanej wyżej korekty, można twierdzić, iż rzeczywiste poparcie dla PO waha się w granicach 30 – 34 proc. Skorygowane liczby uwzględniają łączny efekt niezdecydowania wyborców, podawania nieprawdziwych odpowiedzi, a także odmów odpowiedzi w badaniu sondażowym.

Co na to wyborcy?

Warto jednocześnie dodać, że uświadomienie ogółowi wyborców, iż lider sondaży ma mniejsze poparcie, niż pokazują słupki, nie przekłada się w sposób jednoznaczny i łatwy do przewidzenia na postawy wyborców. Może to mobilizować do działania zarówno tych, którzy popierają lidera i oceniają, iż jest on w potrzebie, jak i tych, którzy dostrzegają szansę na zniwelowanie nie tak dużego, jak mogłoby wynikać z sondaży, dystansu do lidera.

Jednak osłabiony korektą lider staje się mniej atrakcyjny dla tych wyborców, którzy najbardziej cenią sobie bycie po stronie zwycięzcy.

Autor jest profesorem w Katedrze Statystyki Uniwersytetu Gdańskiego

Niezdecydowani wyborcy, których charakteryzuje w swoim artykule Jarosław Stróżyk („Kim jest niepewny wyborca", „Rz", 16 lipca 2011 r.), stanowią dużą grupę osób mogących istotnie wpłynąć na wynik październikowych wyborów. To, że znamy w przybliżeniu wielkość tej grupy (23 – 25 proc.) i jej cechy społeczno-demograficzne, może jedynie w niewielkim stopniu pomóc oszacować, jak głosy tych osób przy urnach zmienią obecne sondaże.

Politycznie poprawne wskazania

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Marek Migalski: Prawa mężczyzn zaważą na kampanii prezydenckiej?
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Szary koń poszukiwany w kampanii prezydenckiej
Publicystyka
Marek Kutarba: Jak Polska chce patrolować Bałtyk bez patrolowców?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rafał Trzaskowski musi przestać być warszawski, żeby wygrać wybory
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja w ślepym zaułku. Dlaczego nie mogło być inaczej?
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką