MAK: Rosyjscy kontrolerzy są bez winy

Konferencja MAK nie przyniosła zaskoczenia. Komentatorzy zwracają uwagę, że jej przebieg był przewidywalny. Do wielu zarzutów wobec rosyjskich kontrolerów przedstawiciele komisji nie odnieśli się wcale

Publikacja: 02.08.2011 17:31

MAK: Rosyjscy kontrolerzy są bez winy

Foto: W Sieci Opinii

Nie zobaczyliśmy nic nowego w stosunku do naszego raportu końcowego, którego nie odłączną częścią są komentarze polskiej strony – mówił Aleksiej Morozow z rosyjskiej komisji. - Lotnisko Smoleńsk 10 kwietnia było otwarte i działające, a nie czasowo otwarte jak w raporcie polskim. Lotnisko miało państwowy atest, jak również znajdował się tam cały zestaw informacji nawigacyjnej i lotniczej. Potwierdzona została sprawność całej infrastruktury lotniska. Nie przewiduje się zamknięcia lotniska ze względu na pogodę – są określone minima i załoga musi się nimi kierować.

Dopytywany o naciski na kontrolerów w wieży, odpowiadał:

Zastępca dowódcy, któremu, jak rozumiem, przypisywane jest wywieranie nacisków, był zobowiązany znajdować się w bliższym stanowisku kierowania. Utrzymywał łączność z podwładnymi, bo taki miał obowiązek, ciężko nazywać to wywieraniem presji.

Wypowiadał się też w sprawie przekazania wraku do Polski:

W tej chwili te szczątki znajdują się w komisji śledczej. Komisja  prowadzi swoje niezawisłe śledztwo, uważamy to za dowód rzeczowy w sprawie, wiec proszę się zgłosić do komisji śledczej.

Wielokrotne pytania, o to czemu polscy specjaliści zostali niedopuszczeni do oblotu lotniska tuż po katastrofie, były kwitowane krótko:

Samolot, który robił, oblot był samolotem wojskowym.

Generał Błasik ponownie został oskarżony o wywieranie bezpośredniego wpływu na załogę samolotu. Przedstawiciele MAK mówili:

Kabina powinna być sterylna co najmniej od wysokości 10000 stóp. On podając informacje o wysokości brał praktycznie udział w sterowaniu samolotem. To samo jest w raporcie Millera – mówi się o jego obecności jako pośredniej przyczynie, nazywajmy rzeczy po imieniu - to był bezpośredni nacisk.

Minister Miller tuż po konferencji mówił:

W dzisiejszym wystąpieniu pana Morozowa niczego nowego nie odczytałem, bo wszystkie myśli te zostały zawarte w raporcie MAK. Ale jedno było bardzo zachęcające zdanie – będziemy z polskimi specjalistami rozmawiać.

Plują, a my mówimy, że pada deszcz – ocenił słowa ministra poseł Kamiński z PIS. - Mam wrażenie, że Rosjanie wymierzyli nam kolejny policzek i to na oczach całego świata. Ta konferencja pokazuje fiasko polityki Donalda Tuska w sprawie rozwiązania katastrofy smoleńskiej. Rosjanie próbowali wybielać swoich kontrolerów, mówili, że lotnisko było sprawne. To wszystko były kłamstwa. Powinniśmy cały czas naciskać na Rosjan mamy walczyć o rangę Polski

Moim zdaniem komisja Millera wypełniła swoje zadanie – powiedział poseł Zalewski z PO - i to potwierdziła dzisiejsza konferencja MAK. Odpowiedź MAK mi się nie podobała, ale niczego innego się nie spodziewałem. MAK robiąc dziś konferencje tłumaczył się. A tylko winny się tłumaczy.

Nie zobaczyliśmy nic nowego w stosunku do naszego raportu końcowego, którego nie odłączną częścią są komentarze polskiej strony – mówił Aleksiej Morozow z rosyjskiej komisji. - Lotnisko Smoleńsk 10 kwietnia było otwarte i działające, a nie czasowo otwarte jak w raporcie polskim. Lotnisko miało państwowy atest, jak również znajdował się tam cały zestaw informacji nawigacyjnej i lotniczej. Potwierdzona została sprawność całej infrastruktury lotniska. Nie przewiduje się zamknięcia lotniska ze względu na pogodę – są określone minima i załoga musi się nimi kierować.

Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Publicystyka
Łukasz Adamski: Elegia dla blokowisk. Czym Nawrocki może zaimponować Trumpowi?