Tarcia w PO: Tusk - Schetyna

Wybory nie zakończyły tarć wewnątrz PO. Konflikt Donald Tusk – Grzegorz Schetyna paraliżuje powołanie rządu

Aktualizacja: 12.10.2011 21:37 Publikacja: 12.10.2011 21:31

Tarcia w PO: Tusk - Schetyna

Foto: ROL

To nie prezydencja, ale spór o  przyszłość Grzegorza Schetyny opóźnia sformowanie nowego rządu – politycy PO otwarcie potwierdzają w kuluarowych rozmowach. Sytuacji nie poprawiło wtorkowe spotkanie premiera z marszałkiem Sejmu. "Impas" – określił je w esemesie do "Rz" jeden ze współpracowników szefa rządu.

Napięcie zwiększyło się po  wyraźnym zaangażowaniu się prezydenta po stronie Schetyny. To rozwścieczyło premiera do tego stopnia, że postanowił odsunąć powołanie nowych ministrów o kilka miesięcy. Decyzja – negatywnie komentowana przez media i źle przyjęta w PO – została podjęta w pośpiechu i ogłoszona w  udzielonym specjalnie w tym celu wywiadzie dla tygodnika "Polityka". Nigdy przedtem ten wariant nie był rozważany, co przyznają wszyscy politycy Platformy. Zamieszanie w szeregach PO powiększa to, że wiele osób – mimo zaskoczenia decyzją Donalda Tuska – jest jednocześnie zła na prezydenta za zbyt bezpośrednią interwencję w sprawy partii.

Niewątpliwie rozgrywającym jest Tusk, a to dzięki zwycięstwu wyborczemu. Mało kto w PO się spodziewał, że ich partia przeskoczy PiS aż o 10 proc. To sprawia, że szef partii może wszystko. – Jeśli wyznaczy krowę na szefa klubu lub marszałka Sejmu, to wszyscy za nią zagłosujemy – mówią posłowie PO.

Marszałek i jego zwolennicy boją się zmian podyktowanych przez premiera. Schetyna najchętniej pozostałby na obecnym stanowisku. Premier chce go ściągnąć do rządu. Prawdopodobnie będzie to oznaczało objęcie jakiegoś mało znaczącego i ryzykownego resortu, np. transportu (który powstanie po podziale Ministerstwa Infrastruktury). Na dodatek możliwe jest, że Schetyna nie otrzyma teki wicepremiera. – Nie może być tak, że druga osoba w partii zostanie aż tak bardzo zdegradowana. To nie będzie kompromis – mówi współpracownik marszałka.

Premier prowadził już ze Schetyną rozmowy na ten temat. Przedstawiał mu kilka propozycji, które ten uznał za nie do przyjęcia. Schetyna miał odpowiedzieć, że personalne propozycje premiera, dotyczące nie tylko osoby marszałka, mogą być odrzucone przez klub parlamentarny. Tusk zaś miał powiedzieć, że prowadzi rozmowy z wieloma posłami, a ci skuszeni wizją nowego rozdania stanowisk poprą jego pomysły.

Stąd najmocniejszym atutem marszałka jest wsparcie prezydenta. Marzeniem  Schetyny i jego grupy jest utrzymanie status quo. Także to, by szefem Klubu PO pozostał Tomasz Tomczykiewicz.

Ten plan chce storpedować grupa zwana do niedawna spółdzielnią Cezarego  Grabarczyka. Po dotkliwej porażce wyborczej ministra infrastruktury prawdopodobnie będzie trzeba ukuć nową nazwę. Startując z pierwszego miejsca w Łodzi, dostał tylko  24 tys. głosów. Przeskoczył go z trzeciego miejsca minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski (69 tys.), a nawet poseł John Godson (30 tys. z piątego miejsca). Po porażce Grabarczyka i kilku innych spółdzielców pojawiły się doniesienia medialne o rozpadzie tej grupy. – Bo tam nie ma żadnego spoiwa poza niechęcią do Schetyny – mówi poseł związany z Tuskiem.

Rzeczywiście była panika po ogłoszeniu wyników. – To dziennikarze zapisali mnie do spółdzielni. Proszę mnie z nią nie łączyć – mówił "Rz" znany polityk PO. Ale spółdzielcy szybko się pozbierali. Wczoraj odbyli długą naradę w hotelu sejmowym. Twierdzą, że nawet 70 proc. klubu jest po ich stronie. Zwolennicy Schetyny odpowiadają, że to nieprawda. Według ich szacunków spółdzielnia może liczyć maksymalnie na 80 posłów, a ich frakcja na ok. 90.

Spółdzielnia będzie dążyła do tego, by pozbawić Schetynę stanowiska marszałka i przejąć władzę w klubie. Sama nie da rady, ale liczy na  to, że stanie się narzędziem w rękach premiera. Pierwotnie spółdzielnia liczyła, że  szefem klubu zostanie Grabarczyk. Dziś, po zapowiedzi Tuska o późniejszych zmianach w rządzie, to niemożliwe. Szczególnie że wielu posłów spoza ich frakcji może nie  głosować za ministrem oskarżanym m.in. o bałagan na kolei. Za to realne jest przekazanie fotela marszałka Ewie Kopacz. Jak dowiedziało się wczoraj nieoficjalnie Radio RMF FM, Tusk ma dziś poinformować o takiej decyzji. Minister zdrowia, jego zaufana współpracownica, od dawna marzyła, by jako pierwsza kobieta objąć to stanowisko.

Kopacz mogłaby też przejąć kierownictwo spółdzielni.  Zawsze ją wspierała na posiedzeniach zarządu PO. Zaraz po wyborach spotkała się z Tuskiem i zadbała, by dowiedziały się o tym media. Partia odebrała to jako jasny sygnał świadczący o jej ambicjach.

To nie prezydencja, ale spór o  przyszłość Grzegorza Schetyny opóźnia sformowanie nowego rządu – politycy PO otwarcie potwierdzają w kuluarowych rozmowach. Sytuacji nie poprawiło wtorkowe spotkanie premiera z marszałkiem Sejmu. "Impas" – określił je w esemesie do "Rz" jeden ze współpracowników szefa rządu.

Napięcie zwiększyło się po  wyraźnym zaangażowaniu się prezydenta po stronie Schetyny. To rozwścieczyło premiera do tego stopnia, że postanowił odsunąć powołanie nowych ministrów o kilka miesięcy. Decyzja – negatywnie komentowana przez media i źle przyjęta w PO – została podjęta w pośpiechu i ogłoszona w  udzielonym specjalnie w tym celu wywiadzie dla tygodnika "Polityka". Nigdy przedtem ten wariant nie był rozważany, co przyznają wszyscy politycy Platformy. Zamieszanie w szeregach PO powiększa to, że wiele osób – mimo zaskoczenia decyzją Donalda Tuska – jest jednocześnie zła na prezydenta za zbyt bezpośrednią interwencję w sprawy partii.

Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele będą zarabiać więcej?
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Publicystyka
Estera Flieger: Wygrał Karol Nawrocki, więc krowy przestały się cielić? Nie dajmy się zwariować
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: 6000 zamrożonych zwłok albo jak zapamiętamy Rosję Putina
Publicystyka
Bogusław Chrabota: O pilny ratunek dla polskich mediów publicznych
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Ukraina może jeszcze być w NATO