Naprawdę miło byłoby popływać sobie na fali populizmu i puszczania oka do ludzi, którzy z propozycji premiera mogą być niezadowoleni. Byłoby, ale robić tego w tym miejscu nie będziemy, bo nie można postępować nieodpowiedzialnie, jeśli innych wzywa się do odpowiedzialności.
I dlatego Lis musi rozpływać się nad exposé:
Każde z tych rozwiązań oddzielnie i wszystkie razem są bowiem słuszne. Zbyt łatwe byłoby mówienie teraz, że jest inaczej. (…)
Premierowi warto zaufać. (…) Donald Tusk zachował się, jak przystało na lidera. Zgromadził władzę i wielkie społeczne poparcie, ogromny polityczny kapitał – nie po to, by się nim upajać, lecz po to, by płacić nim za to, co trzeba zrobić dla Polski. Przedstawił być może najambitniejszy plan od 1989 r. Na pewno wie, jak trudne czeka go zadanie i jak wielkie mogą być koszty całej operacji – i dla ludzi, i dla niego samego. Pokazał nam kij – cięcia, ale i marchewkę – wizję bezpiecznej przyszłości, silnej Polski, dostatnio żyjących Polaków.
Niestety, są ludzie, którzy - jak Lis zauważa niczym trener pierwszej klasy mówiący do szafy w "Misiu" - wkładają kij w szprychy: