Reklama
Rozwiń

Grzegorz Schetyna: Były sprawy, które mnie i premiera różniły

Grzegorz Schetyna na łamach „Polityki” próbuje wyjaśnić, jak doszło do tego, że z drugiej najważniejszej osoby w państwie został zdegradowany do szefowania sejmową komisją spraw zagranicznych

Publikacja: 23.11.2011 11:01

Grzegorz Schetyna: Były sprawy, które mnie i premiera różniły

Foto: W Sieci Opinii

O rozmowie z Donaldem Tuskiem:

Może nie od początku, ale konkretnej propozycji rzeczywiście nie było. Natomiast rozmawialiśmy o przyszłości w różnych wariantach: rządowym, ale także o ewentualnej pozycji w parlamencie. (...) Rozumiem, że premier chciał skonstruować autorski rząd, dający mu możliwość przejścia przez trudny czas, rząd, w którym on jest liderem i który stanowi o jego sile.

Schetyna mówi o swojej przyszłości:

Nie przywiązuję się do funkcji. Bycie marszałkiem to był wielki zaszczyt, ale również bardzo istotne doświadczenie. Wierzę w to, że polityk powinien się sprawdzić w wielu sytuacjach. (...) Potrafię czekać, jestem cierpliwy i umiem ciężko pracować.

Zapytany o doniesienia medialne, wedle których miał liczyć na mniejszy wynik Platformy podczas wyborów, odpowiada:

Polska polityka zbyt często zajmuje się absurdalnymi teoriami. (...) Nigdy nie życzyłem swojej partii mniejszego zwycięstwa i nie szykowałem się na stanowisko premiera. Ja uwielbiam wygrywać, wybory przede wszystkim. Trzeba być osobą pozbawioną rozumu, aby życzyć sobie i swojej partii mniejszego zwycięstwa i na tej podstawie budować jakieś polityczne konstrukcje.

Były marszałek mówi o relacjach z premierem:

W trudnych warunkach premier nie chce mieć wewnętrznej konkurencji i tym samym powiedział, że nie powinniśmy w rządzie funkcjonować razem, bo byłoby to ze szkodą dla wspólnej pracy i sprawy. (...) Nie postrzegam siebie jako opozycji, ale też nie ukrywam, że w ostatnich latach, szczególnie po tym, kiedy przestałem być wicepremierem, były sprawy i sytuacje, które mnie i premiera różniły. Rozumiem, że ktoś kto jest szefem partii i wygrywa wybory, może pewne sprawy prowadzić w sposób, jaki uważa za słuszny. Skład rządu i moja w nim nieobecność z tego właśnie wynika. Tak to przynajmniej rozumiem.

Zapytany czy boi się Donalda Tuska, mówi:

Nie, nie boję się. Nasze relacje oparte są na dwudziestu wspólnie przeżytych w polityce latach, często bardzo trudnych, i zawsze mówiliśmy sobie prosto w oczy najtrudniejsze rzeczy.

Czy chciałby zostać przewodniczącym Platformy?

Polską politykę zawsze gubiły indywidualne ambicje, zrozumiałem to już dawno. Nieposkromione ambicje zawsze zabijają tych, którzy je mają. Nie wiem, jak będzie wyglądać przyszłość. Gdyby ktoś mi pięć lat temu powiedział, że będę wicepremierem, marszałkiem Sejmu, a nawet pełniącym obowiązki prezydenta, nigdy bym nie uwierzył. Ale gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że będę przewodniczącym komisji spraw zagranicznych, zapewne też bym nie uwierzył.

Tyle mistrz politycznego dryblingu - posadzony na ławce rezerwowych.

Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia
Publicystyka
Marek Migalski: Jak prezydent niszczy państwo – cudy nad urną i rosyjskie boty