W ostatnich latach opinią publiczną wstrząsnęło kilka takich apeli. Za każdym razem pobudzały do dyskusji, w której gdy jedni działali i realnie pomagali nieuleczalnie chorej osobie, drudzy optowali za wprowadzeniem prawa do eutanazji.
Zapewne i tym razem będą przytaczane wyniki sondaży, z których jakoby wynikało, że większość Polaków jest twardo "za" eutanazją, oraz będzie się wskazywać na rozwiązania, które istnieją w innych krajach.
Zwolennicy legalizacji eutanazji zwykle nie wspominają, że wynik sondażu zależy od tego, jak sformułowano pytanie. Gdy w sondażach pada empatycznie brzmiące pytanie o skrócenie cierpień osobie nieuleczalnie chorej na życzenie jej i jej rodziny – "tak" mówi ponad 60 proc. Polaków. Ale gdy zapytać wprost o eutanazję (bo to o nią przecież chodzi), czyli o skrócenie komuś życia – "za" jest już tylko jedna trzecia.
W dodatku zwolennikami eutanazji najczęściej są ci, których najrzadziej ona dotyczy – młodzi, do 24. roku życia, i zdrowi. Im ktoś starszy, tym bardziej nie chce słyszeć o eutanazji.
W tych krajach Europy, gdzie jest ona dozwolona, bardzo wiele starszych osób boi się, że wbrew ich woli, a z korzyścią dla firm ubezpieczeniowych, zostaną uśmierceni w hospicjum, domu opieki, szpitalu.