O, przepraszam wspomniał go portal 300polityka.pl, którego twórcy skądinąd nie mają prawa Kelusa pamiętać. Ja sam biłem się z myślami, czy napisać o nim w ostatni wtorek, gdy Janek obchodził urodziny. Stchórzyłem, bo on je zapewne obchodził, tyle że z daleka. W końcu jednak postanowiłem zaryzykować życie, trudno, najwyżej mnie Janek za tę laurkę zabije.

Młodziaki nie wiedzą zapewne, kim jest ten starszy pan, a i ciotka Wikipedia niewiele im podpowie. Kelus poszedł do więzienia w 1969 roku za przenoszenie książek paryskiej "Kultury" przez Tatry. Groziło mu najmniej pięć lat więzienia, ale wyszedł po dziewięciu miesiącach. "Próbowałem pamiętać co dzień, że nie tyle ważne kiedy, ale jaki wyjdę stąd" – śpiewał o tym paskudnym doświadczeniu, a słowa te stały się mottem dla wielu późniejszych więźniów politycznych.

O dziwo, znalazł po więzieniu pracę, i to jako socjolog w... Instytucie Wenerologii. – Prowadziłem tam program badawczy nazwany roboczo "Syfilis a socjalizm" – opowiadał mi rok temu w wywiadzie. Skończyło się to dla niego doktoratem i wyrzuceniem z pracy. Już wtedy Kelus nie tylko śpiewał, ale i wydawał swoje kasety poza oficjalnym obiegiem, prosząc o przesyłanie zapłaty pod wskazany adres.

Kelus nigdy nie pisał protest songów, raczej melancholijne, choć niepozbawione poczucia humoru ("Piosenka o jeżach") wiersze, czasem zahaczające o politykę. Ten niebywale skromny człowiek nie wierzy w ich aktualność ani w to, że mogą ich słuchać ludzie młodsi od niego o lat kilkadziesiąt. Naprawdę nie wiem, jak go przekonać, że jest w błędzie. Przekonywać go, żeby wystąpił choć raz jeszcze, nawet nie będę próbował. Kiedyś prosili go o to pracownicy IPN, którzy chcieli w ten sposób uświetnić urodziny prezesa instytutu Leona Kieresa. Niestety, Kelus zamiast swojego koncertu zaproponował występ striptizerki. Ale nie byle jakiej, bo pamiętającej czasy KOR...

Przyznaję, nie potrafię o nim pisać. Mogę Ci tylko, Janku, powiedzieć, że dla takich wywiadów jak ten, który z Tobą zrobiłem, chce mi się jeszcze być dziennikarzem. A miód z Twojej pasieki jest najlepszy na świecie.