Janina Jankowska o sprawie Wałęsy: Tworzą się mity z każdej strony

Chociaż od kolejnego zwrotu akcji w temacie SB a Lech Wałęsa – za sprawą wskazanych przez "Uważam Rze" sejmowych archiwów – minęło kilkanaście dni, temat wciąż budzi zainteresowanie

Publikacja: 28.02.2012 16:19

Janina Jankowska o sprawie Wałęsy: Tworzą się mity z każdej strony

Foto: W Sieci Opinii

W tym zalewie informacji warto spostrzec na uwagę Janiny Jankowskiej, dziennikarki, która była w Gdańsku w 1980 roku. Dziś w salonie24.pl apeluje:

Przestańcie z tą motorówką. Słyszałam o niej już w stoczni w sierpniu 1980 r, w czasie strajku. To nie ma żadnego znaczenia. Pojawienie się Lecha Wałęsy w stoczni było częścią szerszego planu, w którym każdy miał swoje zadanie wyznaczone przez WZZ. Jedni drukowali i powielali ulotki wzywające do strajku, inni je rozdawali, inni mieli zorganizować wyjście z K2 z transparentami "Przywrócić do pracy Annę Walentynowicz" i drugi o dodatek drożyźniany i 2.000 podwyżki. Lech Wałęsa miał się pojawić w stoczni i przejąć przywództwo, gdyby wyjście załogi za grupą z K2 się udało. Udało się. Nie ma znaczenia, w jaki sposób Wałęsa dostał się na teren stoczni. On był na tamtym etapie pionkiem.

Jednak jak zauważa:

Szybko odnalazł się w roli trybuna i przywódcy strajkującej części załogi i tu ma zasługi, ale trzeciego dnia, po podpisania porozumienia z dyrekcją stoczni, które zapewniało mu powrót do pracy, chciał strajk zakończyć. Protesty innych załóg wsparte przez Annę Walentynowicz, Alinę Pieńkowską, Henrykę Krzywonos i zapomnianą dziś dziewczynę, ekspedientkę z Sianek (nie pamiętam nazwiska) , zmieniły bieg historii.

Jankowska podkreśla:

Tylko historycy i m.in. ja, świadek historii, to pamiętamy. Wkurza mnie, gdy Wałęsa bierze na siebie wszystkie zasługi tego zrywu. Jednak równie wkurza mnie, gdy Nasz Dziennik i Tomasz Sokolewicz wypisują ahistoryczne teksty. Tworzą się mity z każdej strony. Apeluję do młodych. Spoko. Sięgajcie do faktów, olewajcie nazbyt zaangażowanych ideolo, szczególnie publicystów wszelkiej maści.

W tym zalewie informacji warto spostrzec na uwagę Janiny Jankowskiej, dziennikarki, która była w Gdańsku w 1980 roku. Dziś w salonie24.pl apeluje:

Przestańcie z tą motorówką. Słyszałam o niej już w stoczni w sierpniu 1980 r, w czasie strajku. To nie ma żadnego znaczenia. Pojawienie się Lecha Wałęsy w stoczni było częścią szerszego planu, w którym każdy miał swoje zadanie wyznaczone przez WZZ. Jedni drukowali i powielali ulotki wzywające do strajku, inni je rozdawali, inni mieli zorganizować wyjście z K2 z transparentami "Przywrócić do pracy Annę Walentynowicz" i drugi o dodatek drożyźniany i 2.000 podwyżki. Lech Wałęsa miał się pojawić w stoczni i przejąć przywództwo, gdyby wyjście załogi za grupą z K2 się udało. Udało się. Nie ma znaczenia, w jaki sposób Wałęsa dostał się na teren stoczni. On był na tamtym etapie pionkiem.

Publicystyka
Władysław Kosiniak-Kamysz: Przywróćmy pamięć o zbrodniach w Palmirach
Publicystyka
Marek Cichocki: Donald Trump robi dobrą minę do złej gry
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Minister może zostać rzecznikiem rządu. Tusk wybiera spośród 6-7 osób
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Biskupi muszą pokazać, że nie są gołosłowni
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Niemcy przestraszyły się Polski, zmieniają podejście do migracji