W lipcu 2011 roku Jarecki zwrócił się pisemnie do Zbigniewa Leszczyńskiego, szefa warszawskiej straży miejskiej:
W imieniu strażników wnosimy o zaprzestanie wykorzystywania naszej formacji do działań związanych z usuwaniem wiązanek, zniczy i krzyży, które przynoszone są przez obywateli, a następnie składane przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu jako hołd poległym w katastrofie smoleńskiej.
Jak czytamy w serwisie wpolityce.pl, który powołuje się na "Gazetę Polską":
Reakcja nadeszła szybko. Najpierw obniżono mu premię - z 360 złotych do niespełna 5 złotych.
"Czułem się szykanowany. Mówiono mi wprost, że nie dadzą mi premii, nagród, że nie dostanę awansu, bo należę do złego związku" - żali się Jarecki. Po rozmowie ze swoimi bezpośrednimi zwierzchnikami zorientował się, że szykany wobec niego pojawiły się "za krzyż na Krakowskim Przedmieściu".