Na swoim blogu w Salonie24.pl Agnieszka Romaszewska przypomina:
Za wielkie struktury komunikacyjne w naszym systemie (na przykład kolej) wciąż, póki jeszcze nie "zderegulowano" i nie rozparcelowano do reszty wszystkiego, odpowiada państwo i nikt tego państwa, od odpowiedzialności za nie, zwolnić nie może.
W wielu krajach ta sytuacja jest uważana za oczywistą i akceptowana. Nie u nas. U nas wymaga się od obywateli uznania wiekopomnej zasady Forresta Gumpa, iż "shit happens". Sam. I okrucieństwem oraz "wykorzystywaniem ludzkiej tragedii" jest zastanawianie się nad systemowymi przyczynami katastrofy, ba, zakładanie, że takie być mogły…
Autorka podkreśla, że:
Znając opłakany stan polskiej kolei podzielonej na dziesiątki kiepsko kooperujących spółek, oglądając opłakane efekty dotychczasowych działań, nie wydaje mi się dziwne, że ktoś to może łączyć z kolejnymi katastrofami - także z ostatnią. Dane są dosyć jasne.