Arabska wiosna po roku. Jerzy Haszczyński analizuje

Arabska wiosna trwa, choć jak to w epoce zmian klimatycznych, nie zawsze wygląda kwitnąco. A jej prawdziwe owoce poznamy nieprędko, ich dojrzewanie mierzy się w kadencjach parlamentów czy wręcz pokoleniach, a nie w miesiącach

Publikacja: 24.03.2012 00:01

Fot. JOSEPH EID

Fot. JOSEPH EID

Foto: AFP

Arabowie niewątpliwie się przebudzili i dokonali poważnych zmian w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Pierwsze oznaki przebudzenia zanotowano w Tunezji pod koniec grudnia 2010 roku, czyli tak naprawdę na początku zimy. Choć okazała się wiosną. W niektórych krajach arabskich można ją było nazwać rewolucją. Zgodnie z tytułem podzielę rewolucje arabskie na siedemnaście krótkich odsłon. Siedemnaście mgnień arabskiej wiosny.

1.

Iskrą był Mohamed Buazizi, młody Tunezyjczyk z prowincji, który dokonał samospalenia.

2.

Tysiące młodych Tunezyjczyków zidentyfikowało się z Buazizim. Też byli biedni, też byli sfrustrowani, bo nie było ich stać na założenie rodziny, a co to za Arab bez żony i dzieci. Wielu miało także nic nie warte jak się okazywało wykształcenie (on nie, choć za takiego na początku uchodził).

3.

Nagle zniknął strach. Niestraszna stała się bezpieka, niestraszne represje. Ludzie wyszli na ulicę, coraz głośniej krzycząc: „Dyktatorze, precz!", „Lud chce zmiany systemu!".

4.

Nieoczekiwanie potwierdziło się, że dyktator Ben Ali okradał naród z miliardów, rozdawał najlepsze posady rodzinie i znajomym, i wszyscy oni pławili się w luksusie, a miliony rodaków ledwo wiązały koniec z końcem. Dotychczas szeptano o tym w domach, teraz uzyskało to potwierdzenie w ujawnionych przez WikiLeaks depeszach dyplomatów z USA, sojusznika tunezyjskiego dyktatora.

5.

Dyktator zrozumiał, że gniew narodu to poważna sprawa. Próbował coś zmienić, obiecał miejsca pracy, zniósł cenzurę, zapowiedział polityczną wolność. Za późno. Dzień po przemówieniu pełnym obietnic uciekł do Arabii Saudyjskiej.

6.

Chwilę później przebudzili się sąsiedzi Tunezyjczyków. Też powiedzieli swoim dyktatorom: „Precz!"

7.

Przebudził się Egipt, najważniejsze państwo arabskie, wzorzec kulturowy dla wszystkich Arabów. Miliony Egipcjan wyszły na centralne ulice i place. Tak, jak w Tunezji, nawoływali się do protestów komórkami i w Internecie.

8.

Egipski dyktator, Mubarak, bronił się jak Ben Ali. Również zapowiedział zmiany, obiecał, że odejdzie, ale nie od razu. To nie wystarczyło.

9.

Mubarak padł w piątek, potwierdzając, że arabscy dyktatorzy odchodzą w święty dzień muzułmanów. Dlaczego podjął tę decyzję, kto ją wymusił — to na razie tajemnica prezydenckiego pałacu w Heliopolisie. I powód domysłów na temat spisku generałów z jego otoczenia, którzy do dziś są ważnym rozgrywającym w Egipcie.

10.

Przebudziła się i Libia. Szybko spod władzy Kaddafiego wyrwał się wschód kraju. Ale do upadku dyktatora było jeszcze wiele miesięcy.

11.

Rewolucyjne nastroje rozeszły się po całym arabskim świecie od Maroka po Bahrajn, od Syrii po Jemen. Przez chwilę wydawało się, że zmieni się wszystko i wszędzie.

12.

Nie upadł żaden monarcha, najbliżej upadku był król Bahrajnu, ale z pomocą Saudyjczyków zdławił rewolucję. Inni monarchowie rozdawali pieniądze i przywileje, zmieniali konstytucje. I uspokoili buntowników.

13.

Rewolucja libijska i syryjska przerodziły się w wojny domowe. Libijskich buntowników przed zemstą kontratakującego z impetem Kaddafiego uratował Zachód — Brytyjczycy, Francuzi i Amerykanie, korzystający z cudem przyjętej rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.

14.

Radość z upadku dyktatorów szybko się kończyła. U Arabów pojawiło się zniechęcenie i rozgoryczenie, że efekty nie są natychmiastowe, że poprawy warunków życia nie widać natychmiast. Na Zachodzie pojawiły się obawy, że miejsce zazwyczaj prozachodnich dyktatorów zajmą antyzachodni islamiści.

15.

W pierwszych wolnych wyborach rzeczywiście wielki tryumf odnieśli islamiści. Ale na ocenę ich władzy jest za wcześnie. Na pewno stosunki z Zachodem będą inne, na pewno trzeba je budować od nowa, w gabinetach przywódców islamistycznych ustawiły się kolejki zachodnich ambasadorów.

16.

Rewolucje wygasły. Nie ma czterech dyktatorów — w Tunezji, Egipcie, Libii i Jemenie. Los piątego, w Syrii, jest niepewny. W innych krajach na razie raczej spokój.

17.

Rozpoczął się proces budowy nowych społeczeństw islamskich. Nie musi to oznaczać zerwania z demokracją. Wiele wyjaśni się przy następnych wyborach. Partie islamistyczne na razie zachowują się tak, jakby zależało im, by również były wolne. Czyli powinno im zależeć na skutecznym, pragmatycznym rządzeniu, które zostanie rozliczone przez wyborców. Inszallah!

Czytaj inne teksty Jerzego Haszczyńskiego o "arabskiej wiośnie" (pełne wersje, dostępne bezpłatnie)

Arabowie niewątpliwie się przebudzili i dokonali poważnych zmian w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Pierwsze oznaki przebudzenia zanotowano w Tunezji pod koniec grudnia 2010 roku, czyli tak naprawdę na początku zimy. Choć okazała się wiosną. W niektórych krajach arabskich można ją było nazwać rewolucją. Zgodnie z tytułem podzielę rewolucje arabskie na siedemnaście krótkich odsłon. Siedemnaście mgnień arabskiej wiosny.

Iskrą był Mohamed Buazizi, młody Tunezyjczyk z prowincji, który dokonał samospalenia.

Pozostało 89% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości