Reklama

Janusz Śniadek: Przerosty w administracji są gangreną toczącą polskie państwo

Kolejna niespełniona obietnica PO - radio RMF FM wyliczyło, że co miesiąc zarobki urzędników w Polsce kosztują ponad 70 milionów złotych. Poseł PiS Janusz Śniadek komentuje dla portalu stefczyk.info sytuację w administracji publicznej

Publikacja: 06.04.2012 12:23

Janusz Śniadek: Przerosty w administracji są gangreną toczącą polskie państwo

Foto: W Sieci Opinii

Ja zawsze komentuję takie dane z mieszanymi uczuciami, bronię się przed uogólnieniami. Mam bowiem świadomość, że wśród urzędników jest bardzo dużo uczciwych i ciężko pracujących ludzi. Ich praca jest niesłychanie potrzebna.

Jednak z drugiej strony nie jest tajemnicą, że w administracji są spore przerosty kadry. Ta swego rodzaju narośl, przyrasta w dużej mierze w ostatnich latach. To są dziesiątki tysięcy etatów, ludzi zatrudnionych np. w gabinetach politycznych.

Śniadek porówuje obecną sytuację do tej z PRL:

W Polsce z chwilą zmiany ekipy politycznej dokonuje się zmiana nie tylko na stanowiskach kluczowych, ale również niższych. Zasada budowy nomenklatury partyjnej to jest jedno z tych zjawisk, które zostało reaktywowane i działa równie dobrze, jak za PRLu. Wszystko obsadza się swoimi. Ta zasada zaczyna dotyczyć nie tylko administracji w urzędach, ale również jest przenoszona na różne zakłady państwowe, spółki skarbu państwa, szkoły, zakłady podległe samorządom czy usługi publiczne. To jest rzeczą zatrważającą.

Według byłego szefa NSZZ Solidarność wzrastają nadużycia w administracji publicznej:

Reklama
Reklama

Przerosty w administracji są gangreną toczącą polskie państwo. Jeśli na to nałożymy kwestie nagród, często horrendalnych, sytuacja staje się skandaliczna. Szczególnie, że brakuje środków na np. podniesienie zasiłków socjalnych powyżej minimum egzystencji.

Gdy przyłożymy do tego wysokość premii w urzędach, czy sprawę gigantycznych wypłat np. dla likwidatorów stoczni gdańskiej, którzy mają w umowach zapisy o wielomilionowych premiach, to natura związkowca, obrońcy ludzi pracy nie sprawia, że występuje wyłącznie w obronie etatów i wysokości wynagrodzeń.

Oburzam się, wzbiera we mnie gniew na niesłychaną niegodziwość, nepotyzm, nieuczciwość. Myśmy walczyli z nią w 1980 roku w „Solidarności”. Chcemy, by fundamentami wolnej Polski były przesłania płynące z Porozumień Sierpniowych, w których hasła sprawiedliwości i walki z nomenklaturą były niesłychanie mocne. Tymczasem nomenklatura i nadużycia funkcji publicznych dla korzyści jednej grupy odżywają i wracają.

Ja zawsze komentuję takie dane z mieszanymi uczuciami, bronię się przed uogólnieniami. Mam bowiem świadomość, że wśród urzędników jest bardzo dużo uczciwych i ciężko pracujących ludzi. Ich praca jest niesłychanie potrzebna.

Jednak z drugiej strony nie jest tajemnicą, że w administracji są spore przerosty kadry. Ta swego rodzaju narośl, przyrasta w dużej mierze w ostatnich latach. To są dziesiątki tysięcy etatów, ludzi zatrudnionych np. w gabinetach politycznych.

Reklama
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Długi cień Władimira Putina nad Białym Domem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Publicystyka
Marek A. Cichocki: W nowym świecie Polacy muszą nauczyć się bezwzględnego używania siły
Publicystyka
Estera Flieger: Co jeśli absolutyzujemy polaryzację?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Władimir Putin przeprasza króla Kaukazu
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Publicystyka
Estera Flieger: Nie straszmy wojną, ale też nie lekceważmy sytuacji
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama