Ja zawsze komentuję takie dane z mieszanymi uczuciami, bronię się przed uogólnieniami. Mam bowiem świadomość, że wśród urzędników jest bardzo dużo uczciwych i ciężko pracujących ludzi. Ich praca jest niesłychanie potrzebna.
Jednak z drugiej strony nie jest tajemnicą, że w administracji są spore przerosty kadry. Ta swego rodzaju narośl, przyrasta w dużej mierze w ostatnich latach. To są dziesiątki tysięcy etatów, ludzi zatrudnionych np. w gabinetach politycznych.
Śniadek porówuje obecną sytuację do tej z PRL:
W Polsce z chwilą zmiany ekipy politycznej dokonuje się zmiana nie tylko na stanowiskach kluczowych, ale również niższych. Zasada budowy nomenklatury partyjnej to jest jedno z tych zjawisk, które zostało reaktywowane i działa równie dobrze, jak za PRLu. Wszystko obsadza się swoimi. Ta zasada zaczyna dotyczyć nie tylko administracji w urzędach, ale również jest przenoszona na różne zakłady państwowe, spółki skarbu państwa, szkoły, zakłady podległe samorządom czy usługi publiczne. To jest rzeczą zatrważającą.
Według byłego szefa NSZZ Solidarność wzrastają nadużycia w administracji publicznej: