Andrzej Seremet: Rosjanie badali wrak i wybuch wykluczyli

Prokurator Generalny uważał że nie trzeba było weryfikować pracy rosyjskich biegłych. "Przesłanki pojawiły się dopiero wtedy, gdy Rosjanie przesłali nam dokumentację medyczną, w której wykryliśmy błędy"

Publikacja: 20.04.2012 14:54

Andrzej Seremet: Rosjanie badali wrak i wybuch wykluczyli

Foto: W Sieci Opinii

Andrzej Seremet w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" przyznaje:

Były cztery wersje śledcze: techniczna awaria samolotu, kwestia sabotażu – czyli zamach, nieprawidłowości w pilotażu i działania kontrolerów z wieży. Na hipotezę zamachu nie ma dowodów, reszta jest brana pod uwagę. Zaczekajmy na opinię końcową biegłych. (…)

Czy pod kątem wybuchu badany był również wrak? 

Rosjanie badali wrak i wybuch wykluczyli.

Co wobec tego nasi eksperci badali w Smoleńsku we wrześniu 2011? 

Badali elementy silnika, proces uszkadzania samolotu, stan instalacji paliwowych i hydraulicznych, pobierali próbki paliwa, płynów hydraulicznych.

Czy biegli wykluczyli ostatecznie awarię samolotu? 

Ta konkluzja wynika nie tyle z badań z wraku, ile z odczytu skrzynki ATM QAR. To skrzynka polskiej produkcji, badana była w Polsce i odczytywali ją wyłącznie polscy specjaliści. Nie zarejestrowała niesprawności urządzeń samolotu do momentu uderzenia w brzozę.

Sama brzoza została zbadana? 

Nasi prokuratorzy widzieli ją, widzieli ją biegli. Widzieli, że została złamana, i ślady blachy w drzewie. A za drzewami skoszone krzaki i skrzydło w tym miejscu. Biegli ustalili, że kiedy nastąpiło uderzenie w brzozę, czarna skrzynka zarejestrowała nieprawidłowe działanie mechanizmu lotek lewego skrzydła. To się zbiega co do sekundy.

Czytaliśmy też, że brzoza została złamana specjalnie, a ślady metalu ponabijane. Kiedy brzoza była badana? 

Prokuratorzy oglądali ją bezpośrednio po katastrofie.

Okazuje się także, że nie otwieraliśmy trumien przesłanych nam przez Rosjan, gdyż jak tłumaczy Seremet:

Nie spotkałem się z praktyką, że otwiera się trumny sprowadzone z zagranicy. Tu trzeba by przecież otworzyć wszystkie. Wyobrażacie sobie rodziny czekające na pogrzeb? W imię czego otwierać trumny? Przesłanki pojawiły się dopiero wtedy, gdy Rosjanie przesłali nam dokumentację medyczną, w której wykryliśmy błędy.

Andrzej Seremet podkreśla, że prokuratorzy sięgnęli po ekspertów od efektów fizykochemicznych użycia broni:

Biegli z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii w Warszawie powiedzieli: nie ma śladu. A powinny być jakieś ślady na ciele ofiar i przedmiotach. Badania przeprowadzono zaraz po katastrofie.

Co przebadano? 

Tydzień po katastrofie była już w Polsce tona przedmiotów osobistych ofiar zabezpieczonych przez naszych prokuratorów w Smoleńsku. Potem zbadano także pod tym kątem ubrania ofiar. 

Ekspertyza Instytutu Chemii i Radiometrii z 18 czerwca 2010 r. obejmowała badanie obecności: dinitrotoluenu, nitroglikolu, nitrogliceryny, trinitrotoluenu, heksagenu, oktogenu, pentrytu - czyli materiałów wybuchowych albo substancji, które wchodzą w skład materiałów wybuchowych. Badano też promieniowanie alfa, gamma, obecność węglowodorów. (…)

Podobne badania już 12-13 kwietnia 2010 r. przeprowadzili Rosjanie w Zakładzie Ekspertyz Kryminalistycznych Departamentu Spraw Wewnętrznych Obwodu Smoleńskiego.

Co ciekawe, prof. Binienda, prof. Nowaczyk, prof. Szuladziński nie zostali uznani przez prokuraturę za ekspertów

Prezentacje, które upublicznił zespół Antoniego Macierewicza, zostały przesłane prokuraturze i włączone do akt. Zostały przedłożone naszym biegłym. Natomiast do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie wnioskowano o powołanie tych panów na biegłych.

Seremet ujawnia także, że 

Na przełomie kwietnia i maja Rosjanie mają nam przygotować partię materiału, która nas najbardziej interesuje: nagrania z wieży w Smoleńsku i informacje dotyczące statusu lotniska. Co drugi, trzeci tydzień rozmawiam o tym z rosyjskimi prokuratorami. A oni czytają każdą kartkę z tych akt.

Ale uważa, że wrak Tu-154M nie jest potrzebny, by zakończyć śledztwo:

Marzę, by śledztwo zakończyło się w ciągu roku. Byłoby wspaniale, gdyby się udało przyspieszyć, bo każdy miesiąc działa na naszą niekorzyść. Ale i tak zawsze będzie grupa nieprzekonanych.

Z jakim werdyktem?

Ani ja, ani prokurator prowadzący postępowanie nie sformułuje dziś tezy kategorycznej, bo on zastrzega to na moment decyzji kończącej śledztwo. Dzisiaj możemy powiedzieć, że są przesłanki, że jednak z tą brzozą skrzydło się zetknęło. Tymi przesłankami są zapisy rejestratora.

Andrzej Seremet w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" przyznaje:

Były cztery wersje śledcze: techniczna awaria samolotu, kwestia sabotażu – czyli zamach, nieprawidłowości w pilotażu i działania kontrolerów z wieży. Na hipotezę zamachu nie ma dowodów, reszta jest brana pod uwagę. Zaczekajmy na opinię końcową biegłych. (…)

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Publicystyka
Łukasz Adamski: Polityczne kibolstwo ma sens
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Publicystyka
Barbara Brodzińska-Mirowska: Rafał Trzaskowski – przebudzenie mocy
felietony
Marek Cichocki: Polskie wybory, niemieckie emocje
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Halo, lewico, puk puk! Kto tam? To my, aborcja i związki partnerskie
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Publicystyka
Stanisław Obirek: Podkarpacie jest dla Rafała Trzaskowskiego do wzięcia
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont