Debata nad propozycjami zmian w ustawie o prokuraturze często sprowadza się do kwestii, czy politycy będą mieli wpływ na jej funkcjonowanie. Problem jest jednak dużo głębszy, a prokuratura wymaga gruntownych zmian. Dowodzą tego opisywane przez „Rz" przypadki niewinnych przedsiębiorców, którzy stali się ofiarami prokuratury.
Za błędne decyzje skutkujące ludzkimi tragediami, rozbitymi rodzinami, zrujnowanymi firmami odpowiedzialność prokuratorów jest praktycznie żadna. Od finansowej chroni ich to, że nie podlegają ustawie o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za naruszenie prawa. Równie trudno jest pociągnąć śledczego do odpowiedzialności karnej ze względu na chroniący go immunitet.
Może odpowiadać dyscyplinarnie - o ile sąd dyscyplinarny się na to zgodzi - ale w ściśle określonych przypadkach, m.in. w razie „przewinienia służbowego polegającego na rażącej obrazie przepisów prawa" czy „uchybieniu godności urzędu". Prokuratorom, którzy w rażący sposób prawa nie łamią, ale poprzez swoją nieudolność podejmują błędne decyzje, grozi jedynie tzw. wytyk służbowy (nie jest karą dyscyplinarną) i odebranie śledztwa.
Skrzywdzony obywatel może dochodzić w wieloletnim procesie sądowym odszkodowania za bezpodstawne aresztowanie i utracone kontrakty, jak to robi Lech Jeziorny, współwłaściciel Krakowskich Zakładów Mięsnych, który niesłusznie przesiedział dziewięć miesięcy. Ale odszkodowanie zapłacone będzie z pieniędzy podatników. A co z krakowskim prokuratorem Andrzejem Kwaśniewskim, który stawiając Jeziornemu i jego wspólnikom bzdurne zarzuty, uniemożliwił prowadzenie działalności gospodarczej i spowodował, że stracili firmę? Awansował - dziś robi karierę w krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej. To reguła, nie wyjątek.
Wystarczy wspomnieć o sprawie prokuratora Romana Paszkiewicza z Gdańska, który w 1995 r. doprowadził do aresztowania na pół roku Piotra Zaleskiego, właściciela kantorów Conti. Wydawało mu się, że skoro przedsiębiorca ma lepszy obrót niż konkurencja, to pierze brudne pieniądze. Zaleskiego uniewinnił sąd, ale kantory upadły. Paszkiewicz awansował na wiceszefa gdańskiej prokuratury okręgowej.