Takie też będzie zapewne jego piątkowe wystąpienie, wokół którego od dawna rosną emocje. Nie tylko w Platformie. Dlatego równie ważne jak jego słowa będą reakcje na nie. Te oficjalne i te zakulisowe. Dla samego byłego premiera mierzenie temperatury tych reakcji i sygnałów będzie kolejnym krokiem na drodze do finalizacji politycznych planów.
„Nadzieja i odpowiedzialność. O konstytucji, Europie i wolnych wyborach”. To oficjalny tytuł wykładu, który były premier wygłosi na Uniwersytecie Warszawskim w ten piątek. Będą mu się na pewno uważnie przysłuchiwać politycy Platformy i Koalicji Obywatelskiej. Będą poszukiwać wskazówek, czego w zasadzie Tusk chce i co planuje. Na krótko przed samym przemówieniem poza słowami Tuska o tym, że ma „coś ważnego i ciekawego” do powiedzenia – oficjalnie nie wiadomo o nim nic. Jak wynika z naszych rozmów, PO liczy na efekt synergii Tuska z kampanią przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Na jej wzmocnienie w kluczowym etapie. Jego mowa ma się wpisywać w aktywności polityków Koalicji Europejskiej. Kampania potrwa oczywiście aż do ostatniej godziny, ale w planach momentem kulminacyjnym będzie marsz 18 maja – już za dwa tygodnie od tego przemówienia. Pytanie, na ile jednoznaczne będzie wsparcie Donalda Tuska dla samej Koalicji. I czy nie będzie tak, że były premier poprzestanie na ogólnych uwagach o praworządności, znaczeniu rocznicy Konstytucji 3 maja i tak dalej. Sposób wsparcia Koalicji w jej bieżącej kampanii będzie na pewno uważnie analizowany. Tak jak ewentualne słowa o przyszłości. Czy na przykład Donald Tusk wróci do swojego przesłania z ostatniego wywiadu dla TVN24 o tym, że potrzebne jest poszerzenie formuły opozycji o ruch obywatelski, którego partie nie powinny się obawiać. Jak wiele padnie odniesień do rocznicy 4 czerwca, która przypada już po wygranych lub przegranych przez Koalicję wyborach? Bo o ile słowa o praworządności czy znaczeniu UE nie będą żadnym zaskoczeniem, o tyle jasna deklaracja o przyszłości politycznej zmieniłaby obraz obecnej kampanii wyborczej. Przynajmniej kilka dni zamiast o Europie mówiłoby się o tym, że Tusk coś zadeklarował. Z drugiej strony dla niektórych słuchaczy brak jakichkolwiek odniesień do przyszłości też będzie rozczarowaniem. Tusk będzie więc musiał jednocześnie spełnić w piątek wiele rozbieżnych oczekiwań. I najpewniej nie zamknie ani nie otworzy jednoznacznie żadnej drogi dla siebie.
Bo kluczowych danych były premier jeszcze przecież nie ma. To wyniki wyborów 26 maja, a zwłaszcza wyniki indywidualnych kampanii w ramach Koalicji Europejskiej. To właśnie przełoży się na nastroje w Platformie Obywatelskiej i innych partiach, które tworzą Koalicję. Dlatego ważniejsza od 3 maja dla Tuska może być data 4 czerwca, bo w tydzień po wyborach zarówno ich wynik, jak i nastroje w Koalicji (lub nawet jej dalszy los) będą już jasne. To otworzy lub zamknie kolejne scenariusze. Dlatego najbliższe wystąpienie będzie trochę jak test Rorschacha. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie, ale przełomu może w nim się nie doszukać.