Zawsze coś. Narkomani czy marihuaniści to często wybitni aktorzy, którzy doskonale potrafią udawać, że wszystko jest w porządku, że nie biorą i nie mają żadnych problemów. Rodzic musiałby wiedzieć, jak organizm reaguje na konkretną używkę, żeby się zorientować, co się dzieje. Nawiasem mówiąc, w ramach naszego programu przygotowaliśmy broszury dla szkół, jak interpretować mowę ciała i inne sygnały fizjologiczne świadczące o tym, że dzieciak coś bierze, że np. jak ma za często katar, to może to być objaw palenia używek. Przecież ludzie nie mieli podstawowej wiedzy na ten temat. Niektórzy widzieli, że ich dzieci hodują jakąś roślinę w doniczce, ale nie mieli pojęcia, że to marihuana. Myśleli, że dziecko interesują się botaniką. Przygotowywaliśmy też broszury dla policji, jak te narkotyki wyglądają i jak działają. Niestety, gdy nasz program się skończył, wszystko zniknęło.
Wyobraża sobie pani taką sytuację: mówi pani do nastoletniego syna „zrób test" i idzie za nim do łazienki, żeby sprawdzić, czy nie oszukuje?
Oczywiście, że sobie wyobrażam. Przecież pilnujemy, żeby dzieci myły zęby i sprawdzamy, czy robią to porządnie. Zgadzamy się też, że dzieci nie powinny jeść śmieciowego jedzenia. I w wielu szkołach jest ono zakazane, a na palenie marihuany przymyka się oko. My fałszywie pojmujemy prawo do wolności. W Wielkiej Brytanii nikt się nie patyczkuje. W szkołach są testy i to czasami obowiązkowe, a nie tylko dobrowolne, tak jak my to proponowaliśmy. Pewnie, że najlepiej mieć tak dobry kontakt z dzieckiem, żeby ono zrozumiało, iż prośba rodzica o zrobienie testu to jest przejaw troski. Że intencje są jak najlepsze. Ale tego nigdy się nie wie, więc lepiej pilnować.
Trzeba być twardym?
Jak rodzic będzie miękki, to będzie miał do czynienia z miękkimi narkotykami. A później z twardymi. Nie można być liberalnym w każdej sprawie, bo to jest ucieczka przed byciem rodzicem. Jako matka wolnościowa i nierepresyjna nie wtrącałam się do tego, czy mój nastoletni syn miał różowe czy zielone włosy, bo to nie szkodziło jego organizmowi. Najwyżej ludzie się z niego śmiali, ale to już była jego sprawa. Jednak używki, narkotyki – nie.