Karykatura szpitala

- Szpitale w Polsce coraz rzadziej mogą liczyć na to, że NFZ opłaci świadczenia, które nie są uznawane za ratujące życie - mówi Konstanty Radziwiłł, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej

Publikacja: 03.09.2013 04:11

Karykatura szpitala

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Szpital w Wołominie ma poważne problemy – jest początek września, a placówka nie ma już zupełnie pieniędzy. Czy to powszechne zjawisko w Polsce?

Konstanty Radziwiłł:

Szpitale w Polsce coraz rzadziej mogą liczyć na to, że NFZ opłaci świadczenia, które nie są uznawane za ratujące życie. Limity zakontraktowanych świadczeń oraz to, że NFZ ustawia w pierwszej kolejności do wykorzystania kontraktu te świadczenia, które mają charakter nagły, powodują, że wykonywanie zabiegów planowych NFZ traktuje jako coś ponad limitem. Zabiegi pilne wypełniają zwykle pule zakontraktowanych świadczeń. W związku z tym szpital za wszystko, co nie ma charakteru pilnego, ratującego życie, może nigdy nie dostać pieniędzy. W rezultacie zabiegi te są wykonywane po prostu na koszt szpitala.

Szpital nie może spełniać swoich zadań, nie zadłużając się?

Jeżeli szpital próbuje pełnić misję, do jakiej został powołany, naraża się na to, że popadnie w długi, bo wykonuje świadczenia, które choć nie mają charakteru ratującego życie, to muszą być tak czy inaczej wykonane, jak nie dziś, to w krótkim czasie. Nie mówimy tu o zabiegach kosmetycznych czy fanaberiach pacjentów, tylko o czymś, co jest niezbędne do zachowania zdrowia. Misją szpitala nie jest tylko ratowanie pacjentów na granicy życia i śmierci, ale też udzielanie pomocy tym, którzy jej potrzebują. W Polsce szpital, który robi to, co powinien, wpada w tarapaty.

Widzi pan lekarstwo na obecną sytuację?

Jedynym sposobem wyjścia z tego problemu jest zwiększenie finansowania służby zdrowia w Polsce, bo doszliśmy już do takiej sytuacji, gdy większość świadczeń, które nie mają charakteru pilnego, nie jest objęta finansowaniem NFZ. A to prowadzi do paraliżu służby zdrowia.

Czyli tego, że do specjalisty czeka się trzy albo siedem lat...

Co wynika tylko z braku funduszy, bo specjaliści w Polsce są. Czekają na pacjentów, którzy nie mogą przyjść, bo nie ma kto za to płacić. Niestety, to nie jest tak, że lekarz przeprowadza diagnozę poprzez rozmowę z pacjentem, a leczy dobrym słowem. Gdyby szpitale wykonywały tylko operacje ratujące życie, to pewnie by się jakoś sfinansowały. Tyle że byłoby to karykaturą szpitala w XXI wieku w kraju europejskim.

Publicystyka
Pytania o bezpieczeństwo, na które nie odpowiedzieli Trzaskowski, Mentzen i Biejat
Publicystyka
Joanna Ćwiek-Świdecka: Brudna kampania, czyli szemrana moralność „dla dobra Polski”
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jaka Polska po wyborach?
Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi
Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?