Etyka szpiegowania

Politycy oburzeni amerykańskimi podsłuchami wpadli w pułapkę, którą sami na siebie zastawili, pozwalając na inwigilowanie obywateli.

Publikacja: 28.10.2013 19:16

Bad Aibling w Niemczech. Stacja wywiadu elektronicznego należąca do systemu Echelon, w którym współp

Bad Aibling w Niemczech. Stacja wywiadu elektronicznego należąca do systemu Echelon, w którym współpracują USA i wielu zachodnich sojuszników

Foto: AFP

„Przede wszystkim musimy sobie ufać" – mówił w Berlinie w 2008 r. Barack Obama, jeszcze wówczas senator. Stary Kontynent był nim zachwycony i ten stan utrzymywał się przez ostatnich pięć lat. Czar prysł, gdy zaczęły się pojawiać przecieki od Edwarda Snowdena.

Były pracownik Agencji Bezpieczeństwa Narodowego już kilka miesięcy temu ujawnił, że NSA inwigiluje Internet niemal wszędzie na świecie. Prawdziwa burza wybuchła jednak dopiero ostatnio, ale bynajmniej nie wtedy, gdy się okazało, że amerykańska agencja dokonała 70 mln zapisów rozmów telefonicznych Francuzów (dziś wyszło na jaw, że podsłuchiwała także Hiszpanów).

Europejskich polityków rozsierdziła wiadomość, że oni także są ofiarami szpiegowskiego skandalu. Agencja miała monitorować rozmowy 35 przywódców, m.in. kanclerz Niemiec i premiera Hiszpanii.

Podczas gdy media na świecie spekulują, czy Barack Obama o tym wiedział, a z kolejnych europejskich stolic słychać głosy, że podsłuchiwanie sojuszników jest „niedopuszczalne", szef amerykańskich służb wywiadowczych James Clapper powtarza w wywiadach: „Robimy to samo co wszystkie państwa". I nie chodzi wyłącznie o państwa sobie wrogie.

Przykłady? Cztery lata temu brytyjskie media ujawniły dokument kontrwywiadu, w którym oceniano, że na terenie Wielkiej Brytanii działają agenci 20 służb, w tym m.in. francuskich i niemieckich. W maju ubiegłego roku w oprogramowaniu komputerowym Pałacu Elizejskiego znaleziono „tylne drzwi" świadczące o tym, że ktoś nieupoważniony regularnie penetrował system używany przez francuskiego prezydenta. Podejrzenia padły na NSA, ale Waszyngton stanowczo zaprzeczył, a wyniki dochodzenia utajniono.

Jeśli wierzyć dokumentom ujawnionym przez Snowdena, skala szpiegowania może nie mieć precedensu. Może, ale nie musi, bo za mało wiadomo o podobnych programach innych państw. Działający od 1995 r. rosyjski SORM służy do monitorowania komunikacji internetowej i telefonicznej teoretycznie tylko w Rosji, ale zakres działania systemu nie jest znany. Kilka miesięcy temu ujawniono istnienie chińskiej wojskowej jednostki 61398, która wedle ekspertów jest prawdopodobnie „jednym z największych na świecie oddziałów zajmujących się szpiegostwem w sieci". Przypisuje się jej kradzież tysięcy terabajtów danych z koncernów i systemów państwowych na całym świecie. O indyjskim Centralnym Systemie Monitoringu mówi się, że działa podobnie jak PRISM.

Zaawansowanymi programami służącymi do inwigilacji posługują się także państwa Zachodnie. 8 stycznia 2006 r. magazyn „Sonntagsblick" opublikował fragmenty tajnego raportu, z którego wynikało, że dzięki systemowi Onyx Szwajcarzy przechwycili wiadomość przekazaną przez MSZ Egiptu do ambasady tego kraju w Londynie. Rząd Szwajcarii nigdy nie potwierdził tych doniesień, ale prokuratorzy wojskowi wytoczyli dziennikowi proces w związku z ujawnieniem tajnych informacji. Budowa Onyxa, służącego do inwigilacji telefonicznej i internetowej – wedle doniesień mediów – mogła kosztować Berno 400 mln franków szwajcarskich.

Sama idea szpiegowania na masową skalę pochodzi jeszcze z czasów II wojny światowej, a rozwinięto ją w latach 60. wraz z rozwojem Echelonu, systemu globalnej sieci wywiadu elektronicznego, który powstał dzięki współpracy USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii. Później dołączyły inne państwa, głównie europejskie, by wspólnie na masową skalę gromadzić i analizować rozmowy telefoniczne, faksy, e-maile i transfery plików. Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się już w 1988 r., a później temat wracał wraz z kolejnymi skandalami. Echelon miał być wykorzystany m.in. do podsłuchiwania księżnej Diany czy sekretarza generalnego ONZ. Prawdopodobnie dzięki informacjom zdobytym za pomocą tego systemu ujawniono korupcję podczas przetargu na samoloty dla Arabii Saudyjskiej, w efekcie czego kontrakt stracił europejski Airbus. W marcu 2000 r. James Woolsey Jr, już wtedy były dyrektor CIA, broniąc się przed zarzutami szpiegowania Europejczyków, pisał w „The Wall Street Journal": „My (CIA – red.) musimy was (Europejczyków – red.) kontrolować, bo bierzecie łapówki".

Teraz Europa grzmi, że sojusznicy nie powinny wzajemnie podsłuchiwać swych przywódców. Chce także – na wniosek Francji i Niemiec – wynegocjować z Waszyngtonem pakt podobny do tego, jaki USA podpisały z Wielką Brytanią, Australią, Kanadą i Nową Zelandią. Chodzi o tzw. Five Eyes, czyli umowę ścisłej współpracy, która – w dużym skrócie – polega na tym, że zamiast szpiegować się nawzajem, kraje te wspólnie szpiegują innych.

„Przede wszystkim musimy sobie ufać" – mówił w Berlinie w 2008 r. Barack Obama, jeszcze wówczas senator. Stary Kontynent był nim zachwycony i ten stan utrzymywał się przez ostatnich pięć lat. Czar prysł, gdy zaczęły się pojawiać przecieki od Edwarda Snowdena.

Były pracownik Agencji Bezpieczeństwa Narodowego już kilka miesięcy temu ujawnił, że NSA inwigiluje Internet niemal wszędzie na świecie. Prawdziwa burza wybuchła jednak dopiero ostatnio, ale bynajmniej nie wtedy, gdy się okazało, że amerykańska agencja dokonała 70 mln zapisów rozmów telefonicznych Francuzów (dziś wyszło na jaw, że podsłuchiwała także Hiszpanów).

Pozostało 85% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości