Dzięki aferze taśmowej znów modne jest krytykowanie Platformy (Schetynie niech będą dzięki). A skoro mamy nową modę, to mamy i zalew tekstów - z różnych środowisk, w tym tych tradycyjnie proplatformerskich - całkiem serio uderzających w rządzącą partię
Jacek Żakowski w "Gazecie Wyborczej" rysuje paralele ze schyłkowym, aferalnym okresem rządów Leszka Millera:
Pamiętam ten zapach sprzed kilkunastu lat. I bardzo mnie on martwi. (...)Wtedy jednak też mówiło się, że ówczesna władza ma przed sobą jeszcze lata rządzenia, bo rozbita prawica zdawała się równie niezdolna do przejęcia rządów jak dzisiejszy PiS. (...)SLD też pod wieloma względami przypominał dzisiejszą PO. Nie tylko miał rząd, prezydenta, marszałków, ale też finalizował konsolidację wokół potężnego lidera marginalizującego inne wybitne postaci. O politycznej pozycji tak jak dziś mniej decydowało, jakim się było, a bardziej z kim.
Monika Olejnik (też GW) jest jeszcze bardziej bardziej rozgoryczona. Platformie nie pomoże nawet PiS
Platforma sama się topi. Nie zapaliło się czerwone światełko, kiedy "Puls Biznesu" opublikował tak zwaną listę hańby i opisał, jak to ponad 400 działaczy PO i ich rodziny zasiadają w spółkach skarbu państwa.