To niesamowite, ale są jeszcze ludzie przekonani, że Rosja ma wobec Ukrainy i świata w istocie pokojowe i czysto defensywne nastawienie, a to NATO jest prawdziwym agresorem. Wszyscy, którzy podzielają ten pogląd powinni przeczytać tekst Aleksandra Prochanowa we wczorajszych "Izwiestiach". Prochanow to radykalny pisarz i redaktor skrajnie prawicowego pisma "Zawtra", który w ostatnim czasie - podobnie jak inny szaleniec, filozof Aleksander Dugin (którego myśl opisał w ostatnim "Plusie Minusie" Filip Memches) - awansował z marginesu polityki do jej głównego nurtu. Awans ten potwierdza zamieszczenie jego tekstu w jednej z najważniejszych rosyjskich gazet (należącej, nota bene, do Jurija Kowalczuka, objętego sankcjami "bankiera Putina").
Tekst, zatytułowany "Jedenaste stalinowskie uderzenie", nawiązuje do "dziesięciu stalinowskich uderzeń", czyli najważniejszych zwycięstw Armii Czerwonej w II wojnie światowej. Wedle wizji Prochanowa, obecna Rosja kontynuuje dzieło Stalina.
Dziesięć stalinowskich uderzeń, dziesięć czerwonych klinów wbiła moja ojczyzna w kosmate ciało faszyzmu (...) faszyzm zdechł, jak zdechł dwunastogłowy wąż, któremu czerwony miecz odciął wszystkie dwanaście głów. W czterdziestym piątym roku wydarzyło się zwycięstwo światła nad ciemnością, miłości nad nienawiścią, raju nad piekłem.
I gdy jeszcze nie wyschła ziemia na mogiłach trzydziestu milionów poległych bohaterów, kiedy jeszcze dymiły się żary spalonych miast i wiosek, Stalin dał rozkaz sadzić ogrody. I te rajskie ogrody zakwitły od morza do morza. Wśród tych kwietnych sadów odbudowaliśmy nasze zrujnowane miasta. Postawiliśmy boski Mińsk, zachwycający Kijów, promienny Sewastopol. I z tych ogrodów wzlecieliśmy w kosmos. I zdawało się nam, że będą tak kwitły bez końca.
- zaczął swoją narrację rosyjskiej historii Prochanow. Dalsza część tej historii jest równie deliryczna.