Witold Waszczykowski o bezpieczeństwie narodowym

Paradne przejazdy sojuszników przez Polskę mogą cieszyć oko, ale nie zastąpią twardych gwarancji bezpieczeństwa – pisze polityk PiS, Witold Waszczykowski.

Aktualizacja: 24.04.2015 07:11 Publikacja: 22.04.2015 22:18

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Z dużą uwagą czekamy na dzisiejszą informację rządu na temat polityki zagranicznej. Musimy mieć nadzieję, że tym razem nie będzie ona podlana propagandowym sosem wyborczym. Nie czas na politykierskie gierki, gdy tyle złego dzieje się wokół nas. Na szczęście nie ma już ministra Radosława Sikorskiego. Ten rząd ma przed sobą perspektywę około pół roku pracy. Nie oczekujemy zatem planów na pięciolatkę, ale trzech do pięciu zadań możliwych do załatwienia, a przynajmniej rozpoczęcia w najbliższych miesiącach.

W niespokojnym otoczeniu

Wraz z rosyjską agresją na Ukrainę skończyła się w ubiegłym roku strategiczna pauza po zakończeniu zimnej wojny. Otrzymaliśmy jednoznaczny sygnał z Moskwy o chęci zmiany granic oraz całej architektury bezpieczeństwa w Europie. Imperialna polityka Rosji zagraża naszemu bezpieczeństwu.

W zglobalizowanym świecie nie możemy też ignorować niebezpiecznych wydarzeń, jakie dzieją się na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. To tylko trzy, cztery godziny lotu samolotem do Polski. Fala emigrantów zalewająca Europę południową odwraca uwagę naszych sojuszników od imperialnych zakusów Moskwy.

Nie możemy lekceważyć też negatywnych trendów w Unii Europejskiej. Europa wciąż nie wie, jak rozstrzygnąć dylemat: pogłębiać integrację czy poszerzać? Czy ratować utopijną koncepcję waluty euro czy podjąć decyzję o drodze w kierunku modernizacji przemysłowej i rozwoju innowacyjności? Pomysły dotyczące pakietu klimatycznego oraz tzw. dekarbonizacji zagrażają Polskiej gospodarce.

Niepokojące jest również zachowanie NATO. Naszą obawę mogą budzić także dwuznaczne sygnały płynące zarówno z Kwatery NATO, jak i ze stolic państw członkowskich.

Ponadpółroczne szukanie szpicy, czyli pięciu tysięcy żołnierzy gotowych do reagowania po trzech dniach (!) musi niepokoić. Paradne przejazdy sojuszników przez Polskę mogą cieszyć oko, ale nie zastąpią twardych gwarancji bezpieczeństwa.

Zadbać o bezpieczeństwo

Musimy skoncentrować się na naszym bezpieczeństwie. Jesteśmy jedynym państwem NATO i UE, które sąsiaduje z agresorem i ofiarą agresji. Cała uwaga naszej dyplomacji powinna być skupiona na zrównaniu naszego bezpieczeństwa z gwarancjami Europy Zachodniej. Polska dyplomacja nie może zatem zaspokoić się deklaracjami ostatniego szczytu NATO w Newport. Nie możemy akceptować niemieckiego podejścia, które zakłada, że wzmacnianie bezpieczeństwa naszej części Europy jest postawą konfrontacyjną wobec Rosji. Odwrotnie, powinniśmy zabiegać o wzmocnienie bezpieczeństwa przez silną obecność wojsk państw NATO w Polsce.

Ta słabość jest zachętą do agresji. Słabość kusi, a nie odstrasza. Polska dyplomacja powinna zatem skoncentrować wysiłki na szybkim uzyskaniu wsparcia wojskowego. Należy postawić jasne warunki naszym sojusznikom. Wydamy niemałe pieniądze na dozbrojenie polskiej armii. Kupimy wiele sprzętu wojskowego od naszych zachodnich sojuszników. Jednak wraz z nabytymi rakietami, śmigłowcami czy okrętami muszą pojawić się w Polsce zachodni żołnierze. Tylko stała obecność sojuszników przekreśli rosyjskie mrzonki o odwojowaniu wpływów politycznych i ekonomicznych w Europie Środkowej.

W tym kontekście warto też przyjrzeć się inicjatywie szefa Komisji Europejskiej o stworzeniu armii europejskiej. Przez lata wydawało się, że to idea utopijna. W świetle obecnego zagrożenia Polska nie może sobie pozwolić na zlekceważenie dodatkowych zabezpieczeń. Nasza dyplomacja powinna zatem sprawdzić intencje tej propozycji. Europejska armia nie może być budowana kosztem sojuszu północnoatlantyckiego. Nie może również być tworzona w opozycji do współpracy z USA. Tworząc taką armię, musielibyśmy ustalić system politycznego i wojskowego dowodzenia, a wcześniej uzgodnić wspólną politykę zagraniczną. Europejska armia musiałaby bronić interesów wszystkich członków Wspólnoty, a nie być instrumentem realizacji polityki tandemu niemiecko-francuskiego. Jak widać, droga do realizacji takiego pomysłu jest daleka. Nie zwalnia nas to jednak od poszukiwania wszelkich metod, dzięki którym moglibyśmy podnieść poziom bezpieczeństwa w naszym regionie.

Zagrożenie rosyjskie wymaga też intensywnego dialogu ze Stanami Zjednoczonymi. Za naiwność resetu z Rosją zapłaciliśmy odsunięciem w czasie budowy tarczy antyrakietowej. Zbliżające się porozumienie Waszyngtonu z Teheranem w sprawie zatrzymania irańskiego programu nuklearnego może, z oczywistych względów, skłonić USA do całkowitego porzucenia idei europejskiego komponentu programu antyrakietowego. Jeśli Iran zaniecha budowy broni jądrowej, to jest oczywiste, że stracimy argumenty na rzecz budowy tarczy. Co jednak w zamian? Choć tarcza antyrakietowa nie miała kontekstu antyrosyjskiego, to już sama obecność bazy amerykańskiej w Polsce była przez nas traktowana jako uzupełnienie ambiwalentnych gwarancji NATO. Mam nadzieję, że o ewentualnej zmianie amerykańskich planów nie dowiemy się przy okazji jakiejś smutnej dla nas rocznicy.

Współpraca w regionie

Należy też spróbować odbudować solidarność regionalną. Odrzućmy polityczne zombie w stylu trójkąta królewieckiego i stwórzmy naturalne instrumenty współpracy regionalnej.

I tak na kierunku północnym powinniśmy rozbudować współpracę na bazie naszego trójstronnego korpusu szczecińskiego. Warto do tej inicjatywy doprosić Norwegię, ale także Szwecję i Finlandię. Należy się zastanowić, czy nie wzmocnić tej współpracy również przez udział Brytyjczyków. Polityczno-wojskowa współpraca w takim gronie mogłaby zostać wzmocniona inicjatywami gospodarczymi, szczególnie w dziedzinie energetycznej. Jeśli nie możemy namówić całej Europy na solidarność energetyczną, to może spróbujmy to robić na płaszczyźnie regionalnej.

Na kierunku południowym powinniśmy zabiegać o wzmocnienie współpracy w ramach regionu karpackiego. Idea ta jest już rozwijana w wymiarze parlamentarnym. Powinna być uzupełniona o wymiar polityczno-gospodarczy. W tym gronie państw mamy podobne doświadczenia historyczne oraz problemy z transformacją ustrojowo-gospodarczą. Jesteśmy poddani podobnej presji rosyjskiej. Wobec braku inicjatyw regionalnych niektórzy usiłują bronić się przed rosyjską presją na własną rękę, porozumiewając się bezpośrednio z Moskwą. Polska dyplomacja powinna wyjść do państw regionu z pakietem inicjatyw infrastrukturalnych, transportowych, energetycznych czy ekologicznych.

Nie musimy rozwijać się jedynie jako państwo tranzytowe na kierunku Wschód–Zachód. Powinniśmy też być łącznikiem między Europą Północną i Południową.

Uratować Ukrainę

Imperatywem naszej dyplomacji powinno być wspieranie Ukrainy. Utrzymanie bowiem niepodległej i demokratycznej Ukrainy będzie miało takie samo znaczenie dla naszego bezpieczeństwa jak zachodnie gwarancje sojusznicze. Oczywiście warunkiem polskiego zaangażowania musi być ukraińska refleksja nad ciemnymi kartami jej historii oraz pełne otwarcie na współpracę gospodarczą.

Ukraińską niepodległość możemy wesprzeć programami szkoleń wojskowych i wszelkich służb bezpieczeństwa. Już w 2013 roku NATO przyjęło program szkoleniowy dla Ukrainy pod nazwą „Defence Education Enhancement Programm". Polska została wskazana jako państwo odpowiedzialne za kierowanie tym programem. Wskazano też, że instytucją wiodącą w Polsce będzie warszawska Akademia Obrony Narodowej. Mamy zatem sojuszniczą zgodę na szkolenie Ukraińców. Nie musimy wysyłać instruktorów do Kijowa. Wykorzystajmy sojusznicze programy i fundusze i szkolmy ukraińskich oficerów w Polsce.

Ukraińską demokrację możemy wesprzeć pomocą w reformowaniu wymiaru sprawiedliwości oraz w reformach samorządowych. Stwórzmy zatem dwa zespoły specjalistów w dziedzinie prawa i samorządności. Opłaćmy ich, może też przy udziale funduszy europejskich, a następnie akredytujmy ich na kilka miesięcy w odpowiednich resortach ukraińskich. Wykorzystajmy czas, jaki daje Ukrainie porozumienie z Mińska, a może wtedy uda się wspólnie stworzyć na poziomie europejskim odpowiednie prawo i zrealizować reformy samorządowe. To możemy robić w Kijowie, na arenie międzynarodowej zaś – podtrzymywać europejską presję na Rosję, aby przestrzegała porozumienia z Mińska.

Wyjaśnić katastrofę smoleńską

Po pięciu latach już najwyższy czas, aby wyjaśnić katastrofę smoleńską. Musimy odzyskać szczątki samolotu wraz z czarnymi skrzynkami. Porzućmy naiwne i tchórzliwe myślenie, że zwrot naszej własności wymagałby wojny z Rosją. Otóż nie trzeba żadnej wojny. Należy zacząć stanowczo domagać się – zarówno w relacjach bilateralnych z Rosją, jak i na arenie międzynarodowej – zwrotu naszej własności. Są od tego właściwe instytucje międzynarodowe, sądy i trybunały arbitrażowe. Wykorzystajmy te instrumenty.

Zwróćmy się do naszych sojuszników o pomoc w tych wysiłkach. Sprzyja temu klimat polityczny na świecie. Osobiście apelowałem niedawno na posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej NATO o takie wsparcie. Z podobnym apelem zwracałem się w Waszyngtonie do grona kongresmenów z delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego NATO. Moje apele, jak i innych kolegów posłów w innych instytucjach międzynarodowych, spotykają się z sympatią i zrozumieniem. Jest zatem czas i klimat na oficjalny ruch polskiej dyplomacji.

Nie zapominać o terroryzmie

Europejska solidarność, ale i wrażliwość na ogrom nieszczęść, jaki spada na mieszkańców Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu w wyniku fali terroru i rebelii, nakazuje polskiej dyplomacji włączenie się do procesu poszukiwania sposobów rozwiązania problemów. Ze względu na kryzys na wschodzie Europy nie jesteśmy w stanie poświęcić na to istotnych zasobów. Powinniśmy jednak wspierać takie wysiłki nie tylko gestami politycznymi, ale i materialnymi, jak pomoc finansowa czy humanitarna.

Nie stawiamy przed naszą dyplomacją zadań, których nie mogłaby wykonać. Przedstawiamy oczekiwania realistyczne, przykrojone do naszych zasobów i mieszczące się w granicach polskiej racji stanu. Wypada mieć tylko nadzieję, że minister Grzegorz Schetyna przedstawi dziś podobną wizję polskiej racji stanu i zaproponuje realistyczny program jej wykonania.

Autor jest politykiem Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Duda i Tusk szkodzą Polsce stając po złej stronie Netanjahu
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Wyjątkowa jednomyślność Dudy i Tuska w sprawie Netanjahu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki zrzuca dres i wchodzi na terytorium Konfederacji
Publicystyka
Tomasz Kubin: O przyjęciu euro w Polsce, czyli o wyższości polityki nad prawem i gospodarką
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Elvis Presley – gdyby żył, miałby 90 lat. Był metaforą Ameryki
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego