Grzegorz Schetyna wystąpił w czwartek w Sejmie ze swym drugim exposé w ciągu niespełna pół roku. Prezentując politykę zagraniczną rządu, rozpoczął od kwestii bezpieczeństwa – na których oparta jest kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego. – Najbliższe otoczenie Europy przekształciło się w wielki pas niestabilności obejmujący na południu Libię, Irak i Syrię, a na wschodzie Ukrainę – tłumaczył.
Mówił dokładnie tak, jak na swych spotkaniach wyborczych mówi prezydent. – Kwestią kluczową dla przyszłości Polski i Europy jest dzisiaj zapewnienie bezpieczeństwa – stwierdził Schetyna, podkreślając wagę członkostwa w NATO.
Mimo to Komorowski nie był w pełni zadowolony z wystąpienia. – Sugerowałbym położenie większego akcentu na kwestie związane z bezpieczeństwem Polski i całej flanki wschodniej – powiedział, wymieniając m.in. przyszłoroczny szczyt NATO w Warszawie. Skorzystał też z okazji, aby nawiązać do hasła swej kampanii. – Widać, że w obszarze polityki zagranicznej zgoda buduje, i ma to bezpośredni wpływ na polskie bezpieczeństwo – stwierdził.
Schetyna – w odróżnieniu od swego poprzednika Radosława Sikorskiego – podkreślał wagę współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, na czym też zależy Komorowskiemu. Ale jednocześnie w ostrych słowach nawiązał do pojawiających się za oceanem wypowiedzi obarczających Polskę odpowiedzialnością za Holokaust. – Gdy raport Jana Karskiego o Holokauście dotarł w czasie II wojny światowej do USA, „New York Times" napisał o nim na 16. stronie. Na pierwszej umieszczono wzmiankę o gubernatorze stanu Nowy Jork, który przekazał swoje sportowe buty do składu gumy – wytykał.
Szef MSZ złożył kilka ważnych deklaracji politycznych. Przede wszystkim opowiedział się za członkostwem Ukrainy, Turcji oraz państw bałkańskich w UE. – Musimy mieć odwagę, by wyobrazić sobie błękitny sztandar unijny powiewający na brzegach Dniepru, na Bałkanach Zachodnich i nad Bosforem – stwierdził.