Błoga cisza przed ciszą wyborczą

Mam wrażenie, że o wyborach jakoś mniej się pisze. Jakiś spokój taki w dzisiejszych gazetach.

Publikacja: 14.10.2015 08:03

Błoga cisza przed ciszą wyborczą

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

W tygodniku „Polityka” coś na co, czekałem. Wywiad ze Swietłaną Aleksijewicz „Nikogo nie zmuszam, sami mówią”.  Co prawda zrobiony, zanim dostała literacką nagrodę Nobla, ale interesujący, o niej samej i jej metodzie pracy. Pada pytanie, czy czuje się reporterką? „To, co piszę to nie reportaż. Powiedzmy raczej, że znajduję sztukę w samym życiu. (…) Uważam, że w dzisiejszych czasach powieść nie nadąża za rzeczywistością”.

Z „Gazety Stołecznej” dowiaduję się, że pierwszym człowiekiem, który będzie budować na największym i najważniejszym w stolicy Placu Defilad jest Maciej Marcinkowski, specjalizujący się w skupowaniu roszczeń reprywatyzacyjnych. „Sprawa zakrawa na żart historii. Pierwszą osobą, która będzie budowała na pl. Defilad, jest biznesmen zajmujący się profesjonalnie skupowaniem roszczeń. To pokazuje, jak wyglądają warszawska reprywatyzacja i planowanie miasta” - mówi Jan Śpiewak, aktywista ruchu „Miasto Jest Nasze”.

I w „Gazecie Wyborczej”, i w „Rzeczpospolitej” sporo o holenderskim raporcie w sprawie zestrzelenia w lipcu 2014 roku malezyjskiego boeinga nad Donbasem. W obu ważne i ciekawe komentarze.

Tomasz Bielecki („GW”, nie mylić z Jędrzejem Bieleckim z „Rz”) pisze w tekście „Katastrofa boeinga i sankcje” : „Oczywiście katastrofa najmocniej otworzyła oczy samej Holandii, której rząd wcześniej tak mocno podporządkowywał politykę zagraniczną interesom gospodarczym, że był jednym z czołowych gołębi w sprawie Moskwy.

Nie wypaliły zatem rachuby Putina, który stawiał na nieprzezwyciężalne podziały w UE w sprawie polityki wobec Rosji. Ogromne społeczne emocje, których rządy nie odważają się zlekceważyć, pomogły w strategicznym przekierowaniu całej wieloletniej polityki. Tym razem - w porzuceniu mrzonek o "strategicznym partnerstwie" Europy i Rosji”.

A w moje gazecie komentarz „Prawda o boeingu niewygodna dla Rosji”. „Holendrzy pokazali efekt swojej pracy: raport, którego nie ma jak podważyć, co wywołuje u Rosjan wielką konsternację” - pisze Andrzej Łomanowski.

Po ponownym przekartkowaniu gazet dochodzę do wniosku, że jednak sporo w niej o wyborach. Wśród tekstów z nimi związanych wyróżnia się „Globalna gospodarka versus polskie gruszki na wierzbie” w „Rzeczpospolitej”.  Czyli o tym, że niezależnie, co nam partie naobiecują w sprawie rozwiązywania problemów gospodarczych, to niewiele zrobią, bo nie mają na to wpływu. „Niektóre zjawiska wymknęły się spod kontroli rządów, rozlewając się na cały świat. Ich negatywne skutki można co najwyżej osłabiać” - pisze Hubert Salik.

Nagle odkryłem też, że w „Gazecie Wyborczej” na pięciu pierwszych stronach w tytułach trzy razy występuje (w niezbyt korzystnym kontekście, straszenia na przykład) Jarosław Kaczyński, trzy razy PiS i raz Beata Szydło (w podobnych kontekstach). Dalej też można coś znaleźć. W tym interesujący cytat z opowieści o prof. Monice Płatek, prawniczce, startującej w wyborach do Senatu w jednym okręgu z byłym szefem LPR: „Staruszki są cudowne. Mówiły, że są od pana Kaczyńskiego, więc będą głosować na Giertycha”.

I w „Polityce” nieco obsesyjnie anty-Kaczyński (i anty-Orbanowy) tekst Jacka Żakowskiego „Fala mocnych ludzi” , ale intelektualnie pobudzający, ciekawy i nawiązujący do dręczącej i mnie powieści Michela Houellebecqa „Uległość”. Nawet cytaty z francuskiego pisarza interesujące, choćby ten: „Europa, będąca szczytowym osiągnięciem ludzkiej cywilizacji, popełniła trwające kilka dekad samobójstwo”. 

 

W tygodniku „Polityka” coś na co, czekałem. Wywiad ze Swietłaną Aleksijewicz „Nikogo nie zmuszam, sami mówią”.  Co prawda zrobiony, zanim dostała literacką nagrodę Nobla, ale interesujący, o niej samej i jej metodzie pracy. Pada pytanie, czy czuje się reporterką? „To, co piszę to nie reportaż. Powiedzmy raczej, że znajduję sztukę w samym życiu. (…) Uważam, że w dzisiejszych czasach powieść nie nadąża za rzeczywistością”.

Z „Gazety Stołecznej” dowiaduję się, że pierwszym człowiekiem, który będzie budować na największym i najważniejszym w stolicy Placu Defilad jest Maciej Marcinkowski, specjalizujący się w skupowaniu roszczeń reprywatyzacyjnych. „Sprawa zakrawa na żart historii. Pierwszą osobą, która będzie budowała na pl. Defilad, jest biznesmen zajmujący się profesjonalnie skupowaniem roszczeń. To pokazuje, jak wyglądają warszawska reprywatyzacja i planowanie miasta” - mówi Jan Śpiewak, aktywista ruchu „Miasto Jest Nasze”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Pani minister, las się pali
Publicystyka
Jan Parys: Imperializm Rosji to nie czołgi i rakiety, lecz mentalność Rosjan
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Imperialna buta Siergieja Ławrowa w ONZ
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Hezbollah bez liderów, Bliski Wschód bez jasnej przyszłości
Publicystyka
Michał Gulczyński: Kiedy nierówność działa na niekorzyść mężczyzn, Unia Europejska nie widzi problemu