Szanujmy Polaków, szanujmy demokrację

Jednym z największych paradoksów tych wyborów jest to, że Platforma Obywatelska przegrała sama ze sobą. Nie tylko dlatego, że jej wizerunek zrujnowało kilka afer, ale dlatego, że to PO przez wiele lat rozbudzała w Polakach ambicje i aspiracje.

Publikacja: 26.10.2015 19:34

Michał Szułdrzyński

Michał Szułdrzyński

Foto: Fotorzepa/ Waldemar Kompała

To ona przekonywała, że możemy być zamożni, samodzielni i niezależni od innych. W 2007 roku partia Donalda Tuska rozbudziła pragnienia, których nie była w stanie zaspokoić, i wyborcy tego nie zapomnieli.

Ale również PiS zdobył poparcie, nadmiernie rozbudzając nadzieje. Obiecał wiele wydatków socjalnych, m.in. dodatki na dzieci, wyższą kwotą wolną od podatku. Przekonywał, że Polska dysponuje ogromnymi zasobami finansowymi, które Platforma marnuje, a PiS wykorzysta, aby pobudzić rozwój gospodarczy.

Sukces PiS obalił kilka mitów dotyczących możliwości wyborczych tej partii. Okazało się, że Polacy nie boją się już Jarosława Kaczyńskiego. I choć Platforma właśnie z krytyki partii Kaczyńskiego uczyniła główny motyw kampanii wyborczej, nie przeważyło to szali społecznych nastrojów.

Niestety, w tym samym kierunku idą popierające Platformę media. Jak przed wyborami, tak i po nich grzmią na temat zagrożenia dla demokracji i praw obywatelskich oraz utraty naszej pozycji w świecie zachodnim. Już oskarżają PiS o orbanizację państwa i putinizm.

Wszystkie te histeryczne głosy przypominają trochę bajkę o zajączku, który wiele razy wszczynał fałszywy alarm, wołając, że wilk nadchodzi. A gdy nadszedł naprawdę, nikt pisków zajączka nie wziął na poważnie.

Część pomysłów PiS może grozić stabilności finansowej polskiego budżetu. Niektóre zapisy projektu konstytucji z 2010 roku mogą budzić wątpliwości. Ale nie można zapominać o tym, że – jak wynika z exit polls – wyborcy dali partii Jarosława Kaczyńskiego mandat, jakiego nie miała żadna siła po 1989 roku. Ten werdykt wyborców należy uszanować, a PiS powinien dostać pewien kredyt zaufania.

Gdy rząd utworzony przez tę partię będzie proponował rozwiązania szkodliwe dla gospodarki czy ograniczające prawa obywatelskie, można go będzie krytykować. Jeśli będzie proponował rozwiązania dobre – trzeba go będzie zachęcać do działania. Dziś krytyka totalna wygląda na obrażanie się na polskie społeczeństwo za decyzję, jaką podjęło. Znacznie uczciwiej byłoby zrozumieć, dlaczego Polacy wybrali PiS, i rzetelnie patrzeć na ręce nowemu rządowi.

To ona przekonywała, że możemy być zamożni, samodzielni i niezależni od innych. W 2007 roku partia Donalda Tuska rozbudziła pragnienia, których nie była w stanie zaspokoić, i wyborcy tego nie zapomnieli.

Ale również PiS zdobył poparcie, nadmiernie rozbudzając nadzieje. Obiecał wiele wydatków socjalnych, m.in. dodatki na dzieci, wyższą kwotą wolną od podatku. Przekonywał, że Polska dysponuje ogromnymi zasobami finansowymi, które Platforma marnuje, a PiS wykorzysta, aby pobudzić rozwój gospodarczy.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Jarosław Kaczyński niczego nie zapomniał i niczego się nie nauczył
analizy
Rafał Trzaskowski stawia na bezpieczeństwo, KO ogłosi kandydata na początku grudnia
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Ursula von der Leyen proponuje „pisizm” w sprawie funduszy regionalnych
Publicystyka
Roman Kuźniar: Gen. Kukuła zabiera nas na wojnę, ale nie wiadomo, z kim i gdzie
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jaka będzie „Rzeczpospolita”