To ona przekonywała, że możemy być zamożni, samodzielni i niezależni od innych. W 2007 roku partia Donalda Tuska rozbudziła pragnienia, których nie była w stanie zaspokoić, i wyborcy tego nie zapomnieli.
Ale również PiS zdobył poparcie, nadmiernie rozbudzając nadzieje. Obiecał wiele wydatków socjalnych, m.in. dodatki na dzieci, wyższą kwotą wolną od podatku. Przekonywał, że Polska dysponuje ogromnymi zasobami finansowymi, które Platforma marnuje, a PiS wykorzysta, aby pobudzić rozwój gospodarczy.
Sukces PiS obalił kilka mitów dotyczących możliwości wyborczych tej partii. Okazało się, że Polacy nie boją się już Jarosława Kaczyńskiego. I choć Platforma właśnie z krytyki partii Kaczyńskiego uczyniła główny motyw kampanii wyborczej, nie przeważyło to szali społecznych nastrojów.
Niestety, w tym samym kierunku idą popierające Platformę media. Jak przed wyborami, tak i po nich grzmią na temat zagrożenia dla demokracji i praw obywatelskich oraz utraty naszej pozycji w świecie zachodnim. Już oskarżają PiS o orbanizację państwa i putinizm.
Wszystkie te histeryczne głosy przypominają trochę bajkę o zajączku, który wiele razy wszczynał fałszywy alarm, wołając, że wilk nadchodzi. A gdy nadszedł naprawdę, nikt pisków zajączka nie wziął na poważnie.