Najczcigodniejszy Ojcze Święty, piszę aby udowodnić, że my chrześcijanie, a więc ci, którzy wierzą w Jezusa Chrystusa i mają Boga w sercu, nie jesteśmy grzesznikami, lecz ludem Bożym, narodem świętym. Zanim jednak przeprowadzę dowód, opowiem krótką historię.
W dniu 6 sierpnia br. do przybyłem do Sanktuarium Matki Bożej Rychwałdzkiej na jubileusz 70-lecia pracy Franciszkanów w Rychwałdzie. Postanowiłem, że przed przystąpieniem do Sakramentu Eucharystii udam się najpierw do spowiedzi.
Po tym jak wyznałem swoje grzechy, spowiednik zapytał, czy przed spowiedzią dokonałem dokładnego rachunku sumienia. Odparłem, że tak i do ostatniej spowiedzi kilka miesięcy temu jedynie to, co mam do wyznania, to kilkakrotne uniesienie się gniewem i nieopanowanie swoich emocji, i że nic więcej nie mam do dodania. Wtedy kapłan zapytał czy jestem grzesznikiem. Odpowiedziałem, że nie uważam siebie za grzesznika. Wówczas kapłan powiedział, że zgrzeszyłem pychą i nie udzieli mi rozgrzeszenia. Odpowiedziałem, że grzesznikiem nie jest osoba będąca w stanie łaski uświęcającej i, że uważanie wszystkich ludzi za grzeszników nie jest zgodne z teologią katolicką. Kapłan odpowiedział, że zaprzeczam nauce Kościoła i nie udzieli mi rozgrzeszenia. Odpowiedziałem, że Jezus Chrystus przekazał nam naukę miłości Boga i bliźniego, i nie nauczał, że ludzie są grzesznikami, i nic takiego nie znajdziemy w Ewangelii. Kapłan odparł, że jest to u św. Jana i, że nie udzieli mi rozgrzeszenia, ale abym do tego podszedł zgodnie ze wskazaniami mojego sumienia.
Ukochany Ojcze Święty, mówiłeś w Krakowie, a także wcześniej w Rzymie, że „wszyscy jesteśmy grzesznikami”. Kiedy więc powiedziałem kapłanowi, że nie czuję się grzesznikiem uznał, że przemawia przeze mnie pycha. Tymczasem moja wypowiedz wynikała z czystości serca. Gdyby kapłan zadał mi to pytanie ponownie, moja odpowiedź byłaby taka sama. Nie mógłbym przecież kłamać. Brak rozgrzeszenia odczuwam jako krzywdę, o określanie wszystkich ludzi, a w szczególności chrześcijan, jako grzeszników uważam za błąd teologiczny.
To, że zdarza się okazać słabość i zgrzeszyć, co potem szczerze wyznajemy w Sakramencie Spowiedzi, nie oznacza, że jesteśmy grzesznikami. Jeżeli wszystkich ludzi określimy jako grzeszników, wówczas nie będzie różnicy między tymi, który zwracają się ku Bogu i pozostają w stanie łaski uświęcającej, a tymi którzy odchodzą od Boga i tkwią w grzechu. Tylko o tych ostatnich można powiedzieć, że są grzesznikami. Są to ci, którzy, jak pisał św. Augustyn, nie żyją z wiary i według Boga, lecz według człowieka – czyli, motywowani żądzą posiadania, identyfikują siebie nie z duchem, lecz z cielesnością i doczesnością, i dla osiągnięcia przemijających rzeczy doczesnych wchodzą z innymi w ciągły konflikt („Państwo Boże” XIV). Różnica między wiernymi, czyli ludem Bożym, a grzesznikami, czyli masą potępioną, jest też wyraźnie zarysowana w Listach apostolskich.