Szczepłek wspomina te polskie porażki z mistrzami z Hiszpanii, w tym tę ledwie 1:2 Stali z malutkiego Mielca, przy której stadionie wisiał napis „Nasze gorące serca i złote ręce ludowej ojczyźnie”.
Tyle o piłce nożnej, przed wieczornym meczem, którego chyba nie obejrzę. Mam tyle innych powodów do zmartwień.
Są bardziej porażające tematy w dzisiejszej prasie. W tym warszawska reprywatyzacja, która staje się znakomitym materiałem do scenariusza filmu dla Władysława Pasikowskiego. Mógłby być tak ważny dla naszej epoki jak „Psy” dla okresu transformacji. Warto go było zacząć pisać po pierwszych tekstach dziennikarek „Gazety Stołecznej/Wyborczej” Małgorzaty Zubik i Iwony Szpali oraz wypowiedziach aktywistów z „Miasto Jest Nasze”.
Dziś nowy rozdzialik dopisują dziennikarki „Rzeczpospolitej” Izabela Kacprzak i Grażyna Zawadka swoim tekstem „Prokuratura ślepa na handel roszczeniami”. Tytułowi prokuratorzy, którymi teraz zajęli się inni prokuratorzy, wykazali się „zdumiewającą bezczynnością”. Nie wszczęli na przykład śledztwa w sprawie zakupu kamienicy przy Hożej za 50 złotych, choć doniesienie do nich trafiło.
W „Gazecie Wyborczej” kolejny komentarz o dzikiej prywatyzacji „Kto nie strzegł naszego majątku”. W tym o kłodach rzucanych pod nogi dziennikarkom zasłużonym dla sprawy. Od początku warszawski „ratusz nie traktował dziennikarzy jak sprzymierzeńców w walce o publiczne mienie, lecz jak wrogów”, a „wczoraj wiceprezydent Witold Pahl, mianowany do wyjaśnienia nieprawidłowości, nie chciał nawet rozmawiać z 'Wyborczą'. Nie każdy Polak jest mądry po szkodzie”.