„Kraków dla pokoleń" - zapytał Pan mieszkańców o pomysły na miasto.
Zorganizowaliśmy pięć debat, prowadziliśmy też dialog przez stronę Facebooka. Teraz chcą go kontynuować organizacje pozarządowe, co bardzo mnie cieszy, bo pokazuje, że jest zapotrzebowanie na dyskusję o przyszłości miasta. Trudno oczywiście dyskutować o przyszłości w dalekiej perspektywie, bo wszyscy sugerujemy się teraźniejszymi tematami – chcemy zieleni, czystego powietrze itd. Pojawiło się jednak podczas tych debat jedno kluczowe stwierdzenie, z którym się całkowicie zgadzam: Kraków nie powinien się rozrastać obszarowo, tylko ulepszać to, co jest w środku. To ważna wskazówka dla przyszłych włodarzy miasta.
To inaczej niż inne miasta, które chcą się rozrastać, a Opole to nawet wchłania kilka gmin.
U nas taka wstrzemięźliwość wynika z doświadczenia. Ostatnie dużo przyłączenie do Krakowa sąsiadujących terenów miało miejsce w latach 70. Dołączone nowohuckie osiedla do tej pory są wsiami i nie dość, że przyłączenie jest kosztowne, bo trzeba doprowadzić wodociąg, kanalizację, komunikację miejską itd., to jeszcze jest duży opór społeczny, by zmienić tamtejszy charakter z wiejskiego na miejski. Ile razy chcemy rozbudowywać tamte tereny, zawsze słyszę „niech Pan Bóg broni".
To jak Kraków miałby się ulepszać?
Rozwijać komunikację miejską, zagospodarowywać nowe tereny zielone pod parki. Rozpoczęliśmy właśnie tworzenie planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów zielonych. Jako pierwsi w Polsce przygotowujemy plan, który nie dotyczy konkretnej części miasta, ale obejmuje aż 200 punktów, które powinny pozostać zielone. Chcemy je ochronić przez zabudowaniem.
A co ze smogiem?
To temat chwytliwy politycznie. Płacimy cenę za to, że jesteśmy jedynym miastem, które tak skrupulatnie kontroluje jakość powietrza. Dlatego mówi się o Krakowie, że jest „najbardziej zanieczyszczony", bo nikt nie ma świadomości, że w innych miastach jest jeszcze gorzej. Wie pani, ile mieliśmy dni w ostatnim sezonie grzewczym dni, w których stan powietrza był tak zły, że prawo wymaga od nas rozpoczęcia działań informacyjno-ostrzegawczych? Trzy. Ponieważ zadecydowałem, że rozpoczynamy tego typu działania jako jedyni w Polsce, przy obniżonym poziomie stężeń zanieczyszczeń pyłowych – takich dni w sumie było 7.
Jesteśmy też jedynym miastem, a na pewno pierwszym, które konsekwentnie likwiduje źródła niskiej emisji. Tylko w zeszłym roku wymieniliśmy kilka tysięcy pieców i kotłowni węglowych z możliwością uzyskania całkowitego zwrotu kosztów tej operacji. Obecnie szacuje się, że w Krakowie do wymiany pozostaje ok. 15-17 tysięcy różnego typu palenisk węglowych. Mamy też program osłonowy. Osoby najbiedniejsze korzystające z pomocy MOPS będą miały przez osiem lat zwracaną różnicę w cenie wydatków na zakup opału.
Poza tym kupujemy tylko autobusy z silnikami spełniającymi najbardziej restrykcyjne europejskie normy EURO6. Jako jedyne miasto w Polsce mamy na jednej linii wyłącznie autobusy elektryczne. Robimy rzeczy, których ludzie nie kojarzą jako walki ze smogiem np. MPO odbiera odpady zielone - liście, trawę - żeby ludzie ich nie spalali w ogródkach, regularnie zmywamy ulice wodą, szczególnie w centrum miasta. Przekonujemy ościenne gminy, by postępowały tak samo, bo przecież powietrze nie zna granic. I co najważniejsze – występujemy z inicjatywą zmian w prawie, które pomogą samorządom w działaniach na rzecz poprawy jakości powietrza na swoim terenie, bo teraz w niektórych sprawach mamy związane ręce, jak choćby z ograniczaniem ruchu samochodowego w dni, w które są przekroczone normy jakości powietrza.
Kraków chce wprowadzić porządek w reklamach w mieście i zakaz grodzenia osiedli. Waszym tropem podąża Warszawa.
Sprawa jest na etapie konsultacji, bo jest duży opór firm, które będą musiały zdjąć reklamy z wielu miejsc. Ale w walce z chaosem reklamowym pomaga wprowadzenie Parku Kulturowego. W centrum jeszcze kilka lat temu była reklama na reklamie. Dziś możemy podziwiać zamiast nich zabytkowe kamienice. Teraz chcemy park kulturowy wprowadzić w starej Nowej Hucie i starym Podgórzu - i tak wyeliminować ten bałagan reklamowy.
Jakich reform potrzebuje dziś polski samorząd?
Pora na zmiany, przede wszystkim związane z finansami samorządów. Boleśnie odczuliśmy to, co zrobił minister finansów PO Jan Rostowski, który zmienił sposób liczenia zadłużenia. Wcześniej mogliśmy się zadłużać do 60 proc. budżetu. W tej chwili na inwestycje mamy trzykrotnie mniej środków. Szkoda, bo ogranicza to korzystanie ze środków unijnych.