Reklama

Po zabójstwie na UW. Uczelnie chronione gołymi rękami

Ochroniarz straży Uniwersytetu Warszawskiego próbował obezwładnić napastnika z siekierą gołymi rękami. Uczelniana ochrona to fikcja – nie może używać żadnych środków przymusu bezpośredniego, nawet gazu.

Publikacja: 08.05.2025 18:45

Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie

Znicze i kwiaty na terenie Kampusu Głównego UW w Warszawie

Foto: PAP/Szymon Pulcyn

39-letni strażnik, który w środowy wieczór, narażając własne życie, ruszył na pomoc portierce zaatakowanej przez 22-latka, nie miał broni, paralizatora ani nawet gazu pieprzowego. Lecz tylko „gołe” ręce. Gdyby nie funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa, który przy okazji innych zadań był na miejscu i obezwładnił napastnika, ofiar – łącznie ze strażnikiem – mogłoby być więcej. 

Dramat rozegrał się ok. 18.50. Mieszko R., 22-letni student trzeciego roku prawa, rzucił się na portierkę w chwili, gdy zamykała drzwi w budynku Audytorium Maximum. Zadał jej serię ciosów, w tym w głowę. Kobieta nie miała szans na przeżycie. Sprawca poranił siekierą także pracownika straży uniwersyteckiej, który próbował go powstrzymać.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Sabotaż na kolei. Porzucony wagon w Katowicach, „o włos od katastrofy na nieprawdopodobną skalę”
Przestępczość
Jest decyzja sądu ws. mężczyzny, podejrzanego o udział w wysadzeniu Nord Stream 2
Przestępczość
Ukrainiec, którego Niemcy podejrzewają o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream zatrzymany w Polsce
Przestępczość
Co nie gra w umorzeniu sprawy Sławomira Nowaka?
Reklama
Reklama