Policja najprawdopodobniej wykorzystała stan zdrowia mężczyzny, by przypisać mu sprawy niewykryte (takie, w których nie było monitoringu ani śladów) i tym samym zamknąć postępowania.

Zdaniem informatora komendantka, która stawiała mu zarzuty, wiedziała, że jest on leczony psychiatrycznie. Nie uwzględniała tego jednak w protokołach, żeby uniknąć powoływania biegłych psychiatrów, którzy sprawdziliby poczytalność zatrzymanego. Po mężczyźnie widać, że nie jest zdrowy psychicznie, a jego stan psychofizyczny nie jest normalny.

Mimo to policjanci postanowili wykorzystać sytuację, by poprawić statystyki i wykazać, że potrafi prowadzić tzw. sprawy wieloczynowe. Mężczyzna miał przyznać się do nich w zamian za hot doga ze stacji benzynowej.

Czytaj więcej

Liczba kradzieży w sklepach rośnie w ślad za inflacją