„To trzeba chyba na portach lotniczych pisać: »Żydom i psom wstęp jest wzbroniony do Polski«” – powiedział w 2018 roku podczas konferencji swojej partii II Rzeczpospolita Polska Jan Zbigniew Potocki. I m.in. za tę wypowiedź grozi mu odpowiedzialność karna. 25 kwietnia ruszył jego proces przed warszawskim sądem.
Potocki wielokrotnie próbował swoich sił w wielkiej polityce. W 2018 roku kandydował na prezydenta Warszawy i wziął nawet udział w telewizyjnej debacie kandydatów. Dwa lata później zamierzał wystartować w zakończonych bez głosowania wyborach prezydenckich. Zarejestrował swój komitet, jednak nie zebrał 100 tys. podpisów.
Potocki podczas rozprawy przekonywał, że nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, bo jako prezydenta chroni go immunitet
Najbardziej znany jest ze swoich twierdzeń bycia jedynym legalnym prezydentem Polski. Chodzi o to, że w 1972 roku w Londynie, po śmierci prezydenta na uchodźstwie Augusta Zaleskiego, zdecydowana większość środowiska emigracyjnego za nową głowę państwa uznała Stanisława Ostrowskiego. Jednak również inny polityk, Juliusz Nowina-Sokolnicki, przedstawił fotokopię dokumentu, że to on został wyznaczony na prezydenta przez Zaleskiego. Nowina-Sokolnicki przed śmiercią w 2009 r. miał przekazać prezydenturę właśnie Potockiemu.
Ten ostatni od lat budzi kontrowersje. Przedstawia się jako hrabia, co kwestionuje Marek Potocki, głowa linii łańcuckiej Potockich. Po wybuchu pandemii zaczął wydawać za opłatą własne dowody tożsamości, rzekomo chroniące przed przymusem szczepień, reklamował też „odtrutki na szczepionki”. Często głosi przy tym antysemickie teorie. Na przykład twierdzi, że Żydzi chcą zasiedlić Polskę, bo będzie dla nich bezpiecznym schronieniem podczas spodziewanego przemagnesowania Ziemi.