Reklama

Agent CBA wymyślił nagranie z politykiem i prostytutką?

Były agent CBA wymyślił nagranie z politykiem i prostytutką. Liczył, że sprawa sekstaśm obali rząd, a on dostanie awans w służbach - twierdzą śledczy.

Aktualizacja: 15.07.2021 06:21 Publikacja: 14.07.2021 18:30

Jedną z osób, która miała zostać zarejestrowana na słynnych taśmach, miał być Marek Kuchciński, ówcz

Jedną z osób, która miała zostać zarejestrowana na słynnych taśmach, miał być Marek Kuchciński, ówczesny marszałek Sejmu

Foto: Rzeczpospolita, Jerzy Dudek

Wielka afera z sekstaśmami z agencji towarzyskiej na Podkarpaciu, na których miały być nagrane ważne osoby w państwie, kończy się gigantycznymi kłopotami byłego agenta CBA. Wojciech J. twierdził, że taśma była, widział ją i złożył w sejfie w CBA, skąd „zniknęła". Prokuratura po dwóch latach zdobyła dowody, że J. konfabulował, bo liczył, że po zmianie władzy dostanie awans w „innej służbie".

Sprawa sekstaśm wyszła na jaw w marcu 2019 r,., a w październiku odbyły się wybory parlamentarne.

Grad zarzutów

– Skrupulatnie zgromadzony i zweryfikowany w toku postępowania materiał dowodowy w sposób jednoznaczny wykazał, że podejrzany nigdy nie posiadał nagrań z podkarpackiego domu publicznego mających rzekomo dotyczyć byłego marszałka Sejmu RP – mówi „Rzeczpospolitej" Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. I dodaje, że „CBA ani żadne inne służby nigdy nie weszły w posiadanie żadnych wiarygodnych informacji mogących wskazywać na istnienie tego rodzaju materiałów".

Dlaczego były agent miał wszystko wymyślić? „Motywem działania podejrzanego było zdyskredytowanie jednej z najważniejszych osób w państwie poprzez jej fałszywe oskarżenie" – twierdzi rzeczniczka.

ABW we wtorek zatrzymała Wojciecha J., który dwa lata temu ujawnił, że zdobył nagranie z ukrytej kamery z podkarpackiej agencji towarzyskiej z politykiem PiS i nieletnią Ukrainką. Samej taśmy nie miał, bo – jak twierdził – zdeponował ją w sejfie w CBA, skąd ją, po jego odejściu ze służby, skradziono.

Reklama
Reklama

Według śledczych J. kłamał – taśmy nigdy nie posiadał, i wielokrotnie składał fałszywe zeznania jako świadek w śledztwie. W środę usłyszał aż kilkanaście zarzutów – niemal wszystkie dotyczą składania fałszywych zeznań – w tym o wejściu w posiadanie sekstaśmy i fałszywego oskarżenia m.in. byłego marszałka Sejmu „o zachowania związane z jego rzekomym pobytem w domu publicznym na Podkarpaciu" (Marek Kuchciński zawiadomił prokuraturę o znieważeniu). Miał też ujawnić tajemnicę państwową i zawodową m.in. posłom PO.

Jak pisał portal wp.pl, były agent specjalny twierdził, że szef CBA Ernest Bejda polecił mu wyjaśnić tzw. aferę podkarpacką i zbadać, czy nagrywano w agencjach wysokich urzędników. J. miał to zweryfikować, a taśmy pozyskać. Gdy zaczął twierdzić, że dotarł do jednej sekstaśmy (z politykiem PiS) – wtedy wpadł w kłopoty.

CBA dementowało tę wersję. Przez ostatnie dwa lata sprawę sekstaśmy i działania Wojciecha J. na Podkarpaciu badało Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSWiA, ABW i dwie prokuratury. Finał jest dla J. miażdżący.

Afera była

Jak ujawniła „Rzeczpospolita", sprawa nagrania to odprysk prawdziwej afery z Podkarpacia, którą nagłośnił były bokser Dawid Kostecki, zeznając m.in. o skorumpowanych policjantach CBŚ chroniących sutenerów – braci R. z Ukrainy, i korzystających z ich podkarpackich agencji. Nagrań miało być 4 tys., ale do dziś nie ma dowodu, by istniały.

Krakowska Prokuratura Krajowa prowadząca śledztwo w sprawie sutenerów twierdzi, że w agencjach R. nie znaleziono żadnych urządzeń nagrywających, kamer ani plików z filmami (przeszukania robiła ABW i SG) – tyle że trzy lata od zeznań Kosteckiego. Bracia R. poszli na współpracę i dostali symboliczne wyroki. Proces ekspolicjantów ma ruszyć w tym roku.

Mec. Beata Bosak-Kruczek, obrońca byłego agenta CBA, jeszcze przed przesłuchaniem J. w prokuraturze powiedziała nam, że nie wierzy w zarzuty.

Reklama
Reklama

– Kiedy się upewnili, że pan J. nie ma taśmy i że taśma przez rok nigdzie nie wypłynęła, chcą go zniszczyć. Za to, że był sygnalistą i chciał obnażyć nieprawidłowości w CBA – mówi nam mec. Bosak-Kruczek.

Podkreśla, że prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania z zawiadomienia Wojciecha J. – Żeby komuś zarzucić składanie fałszywych zeznań, najpierw trzeba w śledztwie zebrać materiał dowodowy i wykazać, że osoba w tej czy innej kwestii skłamała. A śledztwa z zawiadomienia pana J. nie było, bo prokuratura odmówiła jego wszczęcia – twierdzi mec. Bosak-Kruczek.

Adwokatka twierdzi, że do swojego zawiadomienia J. dołączył dokumenty. – Np. nagranie rozmowy, kiedy do mojego klienta przyjechali pracownicy CBA, żeby odkupić taśmę – mówi mec. Bosak-Kruczek.

J. w środę cały dzień był przesłuchiwany w prokuraturze, z chwilą zamykania gazety nie było wiadomo, czy śledczy wystąpią o areszt.

Przestępczość
Tajemniczy ładunek rosyjskiego statku, który zatonął. Co przewoził Ursa Major?
Przestępczość
Kolejny skandal korupcyjny wstrząśnie Ukrainą? NABU i SAP ujawniły proceder w Radzie Najwyższej
Przestępczość
Zamach w Australii. Ofiar mogło być znacznie więcej, ale bomby nie wybuchły
Przestępczość
Afera we Francji. Rezydencja Emmanuela Macrona od lat okradana
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Przestępczość
Atak na polski konsulat w Brukseli. Radosław Sikorski reaguje
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama