Od stycznia przez Włochy przetoczyła się fala brutalnych, zbiorowych gwałtów, których sprawcami byli obcokrajowcy, głównie obywatele Rumunii. Dla koalicji Silivia Berlusconiego, która doszła do władzy 10 miesięcy temu między innymi dzięki obietnicom zaprowadzenia porządku na ulicach, to propagandowy cios, zwłaszcza że gwałty to tradycyjna pożywka włoskich mediów. Od stycznia telewizja i gazety pławią się w brutalnych szczegółach, zamieszczają wywiady z ofiarami i ich rodzinami, kibicują policyjnym obławom na gwałcicieli.
Wszystkie najważniejsze włoskie gazety, podobnie jak dzienniki radiowe i telewizyjne poinformowały o kolejnym gwałcie dokonanym w Rzymie na rumuńskiej tłumaczce sądowej, która twierdzi, że padła ofiarą nieznanego jej rodaka, gdy wracała z sądu, gdzie tłumaczyła zeznania innego rumuńskiego gwałciciela. Jeszcze więcej uwagi media poświęciły Rumunce, która – również w Rzymie – zabiła tłuczkiem do mięsa Włocha, bo przyszedł po należny mu czynsz.
Powtarzające się doniesienia o rumuńskiej przestępczości wywołały panikę wokół cygańskich obozów i w dzielnicach zamieszkanych przez Rumunów oraz falę rumunofobii. Podczas coraz częstszych demonstracji mieszkańcy żądają usunięcia rumuńskich i romskich sąsiadów, a przede wszystkim zdecydowanych działań rządu. Do akcji wkroczyły bojówki skrajnej prawicy organizując ataki na Rumunów i ich sklepy. W ubiegłym tygodniu tylko w Rzymie było ich 15. Opozycja wykorzystuje sytuację mówiąc o fiasku polityki bezpieczeństwa rządu.
Rząd wydał więc kolejny dekret. Morderstwo związane z przemocą seksualną ma być karane dożywociem. Za molestowanie seksualne grozić ma kara do czterech lat więzienia, a oskarżeni o gwałt na proces mają czekać w więzieniu. Przeciw temu nikt nie protestuje. Ogromne wątpliwości budzi natomiast zezwolenie na organizowanie tak zwanych patroli obywatelskich, które mają pomagać policji. Co prawda patrole mają być nieuzbrojone i kierowane przez fachowców, czyli emerytowanych członków służb bezpieczeństwa, ale istnieje obawa, że będą to de facto ekspedycje karne lub odwetowe przeciw obcokrajowcom.
Opozycja uważa, że w ten sposób rząd przyznaje się do porażki w walce z przestępczością, sprzyja najniższym instynktom i wydaje licencję rasistowskim bojówkom. Jeszcze dalej posunął się przewodniczący papieskiej Rady ds. Migrantów i Podróżujących arcybiskup Agostino Marchetto, który stwierdził, że to koniec państwa prawa, a Włochy nieuchronnie zmierzają ku apartheidowi. Watykański rzecznik ksiądz Federico Lombardi, podobnie jak przewodniczący Konferencji Włoskiego Episkopatu kardynał Angelo Bagnasco wyjaśnili, że to prywatna opinia hierarchy, ale podziela ją włoski Caritas.