Inwazja Rosji na Ukrainę. Świat przeprasza się z olejem palmowym

Przez ostatnich kilka lat producenci żywności w reklamach umieszczali informację, że ich wyroby nie zawierają oleju palmowego. Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała znaczne ograniczenie dostaw ziaren słonecznika. Z tego powodu oleju słonecznikowego będzie przynajmniej w tym roku o połowę mniej. To dlatego popyt na olej palmowy rośnie błyskawicznie.

Publikacja: 26.06.2022 12:57

Plantacja oleju palmowego na skraju lasu deszczowego

Plantacja oleju palmowego na skraju lasu deszczowego

Foto: AdobeStock

Olej palmowy, którego produkcja rozwijała się dynamicznie kilkanaście lat temu spowodowała karczowanie lasów deszczowych w Azji Południowo-Wschodniej i Ameryce Południowej. Miejsce wielkich starych tropikalnych drzew zajmowały sadzonki palm olejowych. Zwierzęta, w tym zagrożone gatunki, traciły miejsca, gdzie żyły od lat. Obrońcy środowiska naturalnego bili na alarm, a kolejni producenci żywności zastępowali olej palmowy — słonecznikowym i tam, gdzie to było możliwe — rzepakowym, który masowo wytwarzany jest w Europie. Były droższe, ale jego produkcja nie wzbudzała kontrowersji. Teraz sytuacja się zmienia. I producenci słodyczy, chipsów i margaryn teraz przyznają, że „na jakiś czas” wracają do oleju palmowego.

Przed tą wojną Rosja i Ukraina zaspokajały 65 proc. światowego popytu na olej słonecznikowy, w 25 proc. na pszenicę, 20 proc. na owies i 18 proc. na kukurydzę. Konflikt spowodował ograniczenie zasiewów, kłopoty ze zbiorami, dramatyczny wzrost cen nawozów sztucznych, w efekcie w górę poszły ceny mąki, pieczywa, mięsa, pasz i oczywiście olejów jadalnych. A rządy Argentyny, Indii oraz Indonezji jako priorytet uznały nie eksport, ale zabezpieczenie dostaw na własne rynki wewnętrzne.

Czytaj więcej

Indonezja zakazuje eksportu oleju palmowego. Ceny gwałtownie rosną

— W tej sytuacji wszystkie teorie o zrównoważonej produkcji żywności, która powinna być przynajmniej neutralna dla środowiska naturalnego poszły w zapomnienie. Liczy się przede wszystkim gwarancja zapewnienia wystarczających dostaw żywności i energii — komentuje sytuację Aurelia Britsch, dyrektorka w Sustainable Fitch, należącej do agencji oceny wiarygodności kredytowej Fitch Group Inc.

Olej palmowy jest substytutem innych tłuszczy roślinnych i najłatwiej można go wyprodukować. Tradycyjni dostawcy tego produktu, zwłaszcza Malezja, która jest drugim co do wielkości na świecie producentem nie ukrywa, że zamierza wykorzystać tę zmianę potrzeb rynkowych. W sytuacji, kiedy Indonezja, światowy lider ogranicza eksport tego produktu, Malezja chce szybko zwiększyć swój udział w rynku europejskim.

Czytaj więcej

Wojna winduje ceny oleju palmowego

Europa ze swojej strony już nie deklaruje, że olej palmowy w żywności jest nie do przyjęcia, ale wiodące firmy zapewniają, że będą kupowały ten tłuszcz jedynie od certyfikowanych producentów, którzy nie mają na sumieniu karczowania lasów w celu pozyskania nowych terenów pod uprawy, ani pracy przymusowej. Nestle SA sprawę stawia jasno: Żeby nie wiem jak brakowało nam tłuszczu, to do 2023 roku zamierzamy pozyskiwać jedynie olej z certyfikowanych źródeł. Jeśli ktoś nie jest w stanie udowodnić, że dostawa pochodzi z upraw, pod które nie wykorzystano ziemi po wycince lasu, nie będzie mógł stać się naszym nowym dostawcą — mówi dyrektor generalny Nestle .

Z tą certyfikacją może być kłopot. Bo jeszcze w 2020 roku tylko 20 procent oleju palmowego pochodziło ze sprawdzonych źródeł, a połowa z tego została wyprodukowana przez firmy, które łatwo jest sprawdzić.

To, co zostaje na rynku często jest mieszane z olejem certyfikowanym i sprzedawanym na rynku po niższych cenach, więc popyt jest zapewniony.

Ze swojej strony dostawcy zapewniają, że w ostatnich latach diametralnie zmienili praktyki, że ich uprawy teraz są zrównoważone i coraz rzadziej zajmują grunty po wycince drzew. Zdaniem ekspertów z tego rynku wojna w Ukrainie tę sytuację zmieni. Bo popyt jest tak duży, że wszystkich kusi pozyskanie nowych gruntów pod uprawy, które szybko przyniosą zyski.

Olej palmowy, którego produkcja rozwijała się dynamicznie kilkanaście lat temu spowodowała karczowanie lasów deszczowych w Azji Południowo-Wschodniej i Ameryce Południowej. Miejsce wielkich starych tropikalnych drzew zajmowały sadzonki palm olejowych. Zwierzęta, w tym zagrożone gatunki, traciły miejsca, gdzie żyły od lat. Obrońcy środowiska naturalnego bili na alarm, a kolejni producenci żywności zastępowali olej palmowy — słonecznikowym i tam, gdzie to było możliwe — rzepakowym, który masowo wytwarzany jest w Europie. Były droższe, ale jego produkcja nie wzbudzała kontrowersji. Teraz sytuacja się zmienia. I producenci słodyczy, chipsów i margaryn teraz przyznają, że „na jakiś czas” wracają do oleju palmowego.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przemysł spożywczy
Do sklepów trafi różowy sos od koncernów Heinz i Mattel. Efekt sukcesu „Barbie”
Przemysł spożywczy
Włoska restauracja daje darmowe wino klientom. Warunkiem posiłek bez telefonu
Przemysł spożywczy
Polacy przestaną kupować chiński miód? Mogą na to wpłynąć nowe przepisy
Przemysł spożywczy
FAO: ceny żywności wzrosły w marcu po 7 miesiącach spadku
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Przemysł spożywczy
Ukraińska firma przejmuje polskiego producenta lodów i mrożonek