Reklama

Znaleziska i skarby powinny należeć do znalazców

Państwo potrzebuje poszukiwaczy, a poszukiwacze państwa. To wnioski z kilku lat prac nad nowelizacją przepisów o rzeczach znalezionych.

Publikacja: 25.04.2013 09:15

Potrzebny jest system, by znalazca wiedział, że musi się udać do stosownej instytucji, w której jego

Potrzebny jest system, by znalazca wiedział, że musi się udać do stosownej instytucji, w której jego znalezisko zostanie udokumentowane, opisane i wycenione przez specjalistę.

Foto: www.sxc.hu

Rz: Pana fundacja przygotowała bardzo krytyczne uwagi do projektu ustawy o rzeczach znalezionych.  Czy wyłania się z nich idea, że to znalazca powinien być właścicielem znalezionej rzeczy (skarbu)?

Piotr Lewandowski:

Niestety, od dłuższego czasu obserwujemy proces psucia prawa ochrony zabytków oraz pomijania kolekcjonerów i muzealników. W sprawie zabytków słychać jedynie głos archeologów i konserwatorów. Gdzie są specjaliści z innych dziedzin, w tym prawnicy specjalizujący się w zagadnieniach ochrony zabytków ?

Prace nad projektem trwają długo. Był czas na konsultacje?

Nie było żadnych konsultacji społecznych. Przedstawienie projektu spółkom państwowym, korporacjom oraz instytucjom publicznym to nie są konsultacje społeczne. Same założenia do projektu są złe.

Reklama
Reklama

Założenia prezentują projekt jako korzystny dla znalazców.

Projekt wprowadza generalną zasadę oddania wszystkich rzeczy staroście. Podkreślmy: nie zgłoszenia, ale oddania. To naruszenie konstytucyjnego prawa znalazcy do stania się właścicielem rzeczy znalezionej. Z rzeczami o walorach historycznych jest jeszcze gorzej. Przyjęto, że staną się własnością tylko Skarbu Państwa i będą przekazywane wyłącznie muzeom państwowym i samorządowym. A gdzie muzea prywatne? Gdzie kolekcjonerzy? To krok do tyłu.

Czy są kraje, w których  znalazca staje się właścicielem znalezionej rzeczy?

Przyjazne znalazcom rozwiązania prawne ma np. Zjednoczone Królestwo, w którym w 1996 r. wprowadzono Treasure Act;  w USA mamy do czynienia ze skarbem (treasure trove)  lub z rzeczami porzuconymi (abandoned property) albo zgubionymi (lost property), które stają się własnością znalazcy, jeśli nie zgłasza się właściciel.

Jak jednak sprawić, żeby np. na pobojowisku nie było dzikich wykopalisk i poszukiwań? Raz wyjęty z ziemi nieśmiertelnik uniemożliwia późniejsze odkrycie, kto tam padł.

Na poszukiwania co do zasady powinien się zgodzić właściciel  terenu. Odstępstwem od tego powinien być obowiązek uzyskania pozwolenia na poszukiwania na terenach wpisanych do rejestrów zabytków oraz stanowiskach archeologicznych  – trzeba zdefiniować, czym jest takie stanowisko. Potrzebna jest cezura czasowa dla podziału znalezisk na archeologiczne i pozostałe. Po wprowadzeniu obowiązku zgłaszania znalezisk oraz przyznaniu prawa ich własności nie będzie problemu dzikich wykopalisk i niszczenia cudzej własności. Zyskamy na tym wszyscy, w szczególności archeolodzy, gdyż wzrośnie liczba informacji o potencjalnych stanowiskach. Obecnie nie ma instytucji, która zajmowałaby się poszukiwaniami utraconych podczas wojny dóbr kultury. Lukę wypełnili poszukiwacze. Problemem są dzikie ekshumacje. Prowadzą je różne stowarzyszenia, a powinny organy państwowe.

Reklama
Reklama

Rozumiem, że musi być jakiś system zgłaszania odkryć i ich weryfikacji, wyceny?

Potrzebny jest system, by znalazca wiedział, że musi się udać do stosownej instytucji, w której jego znalezisko zostanie udokumentowane, opisane i wycenione przez specjalistę. Starostowie – których chce  rząd – są do tego zupełnie nieprzygotowani. To powinny robić muzea. Muszą być łatwo dostępne dla ludzi informacje, formularze, ogólnopolska baza danych o znaleziskach łącząca różne instytucje: konserwatorów, muzealników, celników, policjantów, prokuratorów, sędziów etc. Tego nie ma.

Niektóre skarby powinny się znaleźć chyba w muzeach państwowych. Jak zabezpieczyć interesy narodowej kultury?

Najcenniejsze znaleziska powinny być tam, gdzie można zapewnić im właściwe warunki przechowywania i konserwacji, a na to trzeba funduszy. Prawda jest taka, że placówki publiczne nie mają środków, a magazyny od dawna pękają w szwach. Inną kwestią jest, że spora część znalezisk, np. z badań archeologicznych, jest rozkradana (co wykazał raport NIK). Skoro państwo nie dba o to, co już ma, to na co mu nowe rzeczy? Większa część znalezisk powinna trafić do rąk kolekcjonerów. Jeżeli znalazca chciałby się  go pozbyć, Skarb Państwa lub lokalny samorząd powinien mieć prawo pierwokupu ze wskazaniem miejsca takiej rzeczy w muzeum (państwowym lub samorządowym) lub archiwum czy bibliotece.

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Samorząd
Więcej czasu na plany ogólne w gminach. Bruksela idzie Polsce na rękę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama