Minął już termin na podanie informacji do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB), co wrzucamy do pieca. Wynika on z ustawy z 21 listopada 2008 r. o wspieraniu termomodernizacji i remontów oraz o centralnej ewidencji emisyjności budynków (DzU z 2021 r., poz. 554). Należało zadeklarować wszystkie źródła ciepła i spalania paliw, jakie są w budynkach, tj. kotły na paliwa stałe z informacją, czy pali się węglem, biomasą, peletem czy drewnem, kotły gazowe, olejowe, piece kaflowe, kominki, ogrzewanie z miejskiej sieci, kolektory słoneczne, pompy ciepła, ogrzewanie elektryczne.
Deklarację w sprawie domu jednorodzinnego składa właściciel. W sprawie budynków wielorodzinnych – zarządca.
Deklaracje można składać w formie papierowej w gminie albo do CEEB za pomocą strony zone.gunb.gov.pl. W Gdańsku deklaracje nadal spływają. Podobnie w Warszawie. Jak mówi dyrektor Magdalena Młochowska, koordynatorka ds. zielonej Warszawy, w stolicy dane wprowadza już ponad 120 osób.
– Co w zdecydowanej większości polega na przyjmowaniu papierowych deklaracji oraz wprowadzaniu ich pojedynczo do systemu. Zarazem ponad 180 dodatkowych osób ma dostęp do bazy, by ręcznie weryfikować adresy w związku z przyznawaniem mieszkańcom dodatków osłonowych tarczy antyinflacyjnej – komentuje urzędniczka.
Obowiązek obsługi procesu Główny Urząd Nadzoru Budowlanego w całości przekazał gminom. Samorządowcy podkreślają, że do dzisiaj nie umożliwił jakiejkolwiek jego automatyzacji. Jak dodaje dyr. Młochowska, nie było możliwości, by do bazy CEEB wprowadzić dane np. z inwentaryzacji źródeł ciepła, której wymaga dla Warszawy program ochrony powietrza. Oznacza to, że miasto i mieszkańcy musieli ponownie wykazać właściwie takie same dane.