Pani Jola ma zatem prawo do siedmiu dni niewykorzystanego urlopu wypoczynkowego z 2007 r. Również siedem dni (3/12 x 26 dni = 6,5 dnia, po zaokrągleniu siedem dni) wakacji należy się jej za 2009 r.
[srodtytul]W naturze lub ekwiwalent[/srodtytul]
Skoro wiemy, ile każdej z pań przysługuje urlopu wypoczynkowego, zanim ich umowy o pracę się rozwiążą, pozostaje do rozstrzygnięcia, jak go wykorzystać. Pani Jola ma przed sobą dwa i pół miesiąca pracy. W tym czasie może więc w naturze zrealizować swoje 14 dni wypoczynku. A gdyby nie zdążyła, szef musi wypłacić jej ekwiwalent albo za wszystkie dni, albo za te, które pozostaną niewykorzystane.
Pani Magda nie ma żadnych szans wyjechać na wakacje, bo przecież do końca umowy o pracę jest na urlopie macierzyńskim. Jej zatem trzeba wypłacić ekwiwalent za 27 dni. Obliczamy go według [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=74468]rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 8 stycznia 1997 r. w sprawie szczegółowych zasad udzielania urlopu wypoczynkowego, ustalania i wypłacania wynagrodzenia za czas urlopu oraz ekwiwalentu pieniężnego za urlop (DzU nr 2, poz. 14 ze zm.)[/link]. Postępujemy w takiej kolejności:
- najpierw ustalamy podstawę ekwiwalentu, przyjmując w niej składniki stałe w wysokości należnej pracownicy w miesiącu nabycia prawa do tego ekwiwalentu, natomiast zmienne – w średniej wysokości z trzech miesięcy poprzedzających miesiąc nabycia ekwiwalentu; jeżeli pracownica nie przepracowała pełnego trzymiesięcznego okresu, dzielimy wynagrodzenie faktycznie uzyskane przez nią w tym okresie przez liczbę dni pracy, za które przysługiwało to wynagrodzenie, a otrzymany wynik mnożymy przez liczbę dni, jakie pracownica przepracowałaby w ramach normalnego czasu pracy, zgodnie z obowiązującym ją rozkładem czasu pracy,