Jeśli ktoś narusza prawo, np. pomawiając inną osobę na swej stronie internetowej, stosuje się do niego przepisy o odpowiedzialności w sprawach prasowych. Przesądza o tym art. 54b prawa prasowego, który wskazuje także na inne niż prasa środki służące rozpowszechnianiu informacji "niezależnie od techniki przekazu".
Co to oznacza w praktyce? Chociażby to, że osoba, której prawo naruszono, może domagać się sprostowania. A jeśli autor strony odmówi tego, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Od prowadzącego serwis można też domagać się odszkodowania za opublikowanie nieprawdziwych informacji.
Sprawa jest prosta, jeśli chodzi o statyczną stronę internetową, której prowadzący ma możliwość na bieżąco śledzić, co jest na niej umieszczane, nawet gdy nie czyni tego osobiście. Problemy zaczynają się jednak, gdy serwis umożliwia dołączanie komentarzy przez internautów. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę, że na niektórych forach internetowych pojawia się nawet kilkadziesiąt tysięcy wpisów dziennie.
Czy prowadzący taki serwis również odpowiada za naruszenia dokonane w zasadzie bez jego wiedzy? Zdania prawników są podzielone. Część wskazuje na art. 14 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który wyłącza odpowiedzialność za przechowywane dane tego, kto - udostępniając zasoby systemu teleinformatycznego - nie wie o bezprawnym charakterze tych danych.
Większość portali internetowych przyjęła zasadę reagowania na zgłaszane nieprawidłowości. Monitorowanie wszystkich wpisów wymagałoby zatrudnienia całych zespołów pracowników. Dlatego portale poprzestają na wyrywkowej kontroli wpisów. Reagują zaś, gdy ktoś wskaże im informację niezgodną z prawem lub dobrymi obyczajami.