Fakty i mity o "lex Tusk". Czy kontrowersyjna ustawa wpłynie na wynik wyborów

Ustawa o komisji ws. wpływów rosyjskich wywołuje wiele obaw i wątpliwości oraz tworzy trudne do zrzucenia odium.

Aktualizacja: 01.06.2023 11:11 Publikacja: 31.05.2023 02:40

Donald Tusk podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku

Donald Tusk podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku

Foto: PAP/Adam Warżawa

O przepisy podpisanej przez prezydenta ustawy o państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022 pytamy prof. Ewę Łętowską, b. rzecznika praw obywatelskich, sędzię NSA i Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, Wojciecha Hermelińskiego, sędziego TK w stanie spoczynku i b. szefa Państwowej Komisji Wyborczej, sędziego Sądu Najwyższego Wiesława Kozielewicza (b. szefa PKW) oraz prof. Artura Nowaka-Fara z SGH, prof. Pawła Chmielnickiego z Uczelni Łazarskiego, prof. SWPS Teresę Gardocką i dr. Marcina Włodarskiego, partnera w kancelarii LSW.

Czytaj więcej

Decyzje od ręki, spory na lata. Oto możliwy kalendarz prac komisji z Lex Tusk

Czy ustawa faktycznie może zakazać politykom pełnić najważniejsze funkcje publiczne premiera, ministra, posła czy senatora?

Tak, dotyczy to wszystkich funkcji publicznych – uważa prof. Gardocka. Wprowadza trzy „środki zaradcze”: zakaz posiadania broni, zakaz dostępu do informacji niejawnych i zakaz pełnienia funkcji związanych z gospodarowaniem środkami publicznymi. Kolejny przepis mówi jednak, że jeśli wobec kogoś zastosowano któryś ze środków, nie daje on rękojmi dobrego działania w interesie publicznym. To znaczy, że nie może kandydować na żadne stanowisko – do Sejmu, Senatu, nawet organów samorządu terytorialnego!

  • Cała ta komisja jest niezgodna z konstytucją, bo w Polsce wymiar sprawiedliwości sprawują sądy, a ona żadnym sądem nie jest. Opiera się to na wierze w magiczną moc słów, że jeśli nazwiemy coś „środkiem zaradczym” to przestaje to mieć cokolwiek wspólnego z karą. Tymczasem jest to realnie kara – a taką może stosować tylko sąd zgodnie z zasadami procedury karnej, jak domniemanie niewinności czy prawo do obrony. A nie ma nawet pewności, czy przed komisją można zeznawać w towarzystwie prawnika, gdyż postępowanie przed nią toczy się według k.p.a. – mówi prof. Gardocka.
  • Przepisy są niejasne. Ważniejsze, że kodeks wyborczy nie wskazuje decyzji komisji jako powodu niemożności kandydowania do parlamentu. Ale wydana decyzja może już być przeszkodą w nominowaniu na funkcje w rządzie. – Czy kandydat na posła, na którego komisja nałożyła „środek zaradczy” blokując mu dostęp do tajemnic może złożyć oświadczenie, że przysługuje mu pełnia praw należnych posłowi? Tą drogą nikt nie szedł i nie wiadomo, co się stanie – wskazuje prof. Artur Nowak-Far. Sędzia Wiesław Kozielewicz nie ma wątpliwości, że kodeks wyborczy powinien mieć pierwszeństwo nad decyzją administracyjną.
  • Zgadza się z tym sędzia Wojciech Hermeliński, który wskazuje, że kodeks enumeratywnie wymienia przesłanki uniemożliwiające kandydowanie: skazanie wyrokiem sądowym, utrata praw publicznych itp. Nie ma wśród nich decyzji komisji weryfikacyjnych, a w szczególności środków zaradczych. – Ustawa powoduje, że choć niczego kandydatowi formalnie nie zakazano, to wokół niego unosi się odium, którego zwalczenie w szybkim czasie będzie co najmniej bardzo utrudnione – dodaje.
  • – Decyzje komisji wpłyną na kształt wyborów, bo politycy prowadzący kampanię deklarują, że jakaś osoba będzie premierem lub ministrem – a działania komisji mogą to uniemożliwić – uważa prof. Paweł Chmielnicki. Ale czy także Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która na koniec wyborczej procedury stwierdza ich ważność, nie dostrzeże naruszeń? – pytamy. – Trudno powiedzieć. Przypadki mogące wypaczyć wynik wyborów miały już miejsce w latach 90., ale Sąd Najwyższy nie zdecydował się orzec o ich nieważności – choć przesłanki po temu były. Gdy telewizja atakowała Stanisława Tymińskiego, SN mówił, że można telewizji nie oglądać. Gdy prezydent Kwaśniewski skłamał o swym wykształceniu, SN też uznał, że to za mało – mówi sędzia Kozielewicz.
  • Jeszcze dalej idzie prof. Ewa Łętowska. – Tego aktu nie można zracjonalizować i oceniać z punktu widzenia wiedzy prawniczej. Nie ma on nic wspólnego z konstytucją i zasadami w niej zawartymi. Wedle zasad wiedzy prawoznawczej akt ten nie może mieć zdolności zakazania pełnienia tych funkcji. Ale jeżeli rządzący mają siłę, by te przepisy wyegzekwować i uprą się, by to zrobić, to akt będzie w ten sposób działał – mówi.
  • Dr Włodarski ocenia, że ustawa jest wręcz niespotykanym dotychczas aktem, który kojarzy się mu wyłącznie z bolszewicką rewolucyjną zapalczywością, a tworzenie aktów prawnych z takich pobudek jest niedopuszczalne. – Skandaliczna jest idea „środków zaradczych”, to kopia rozwiązań z ustawy o komisji ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich – dodaje.

Czytaj więcej

Lex Tusk - co zawiera i dlaczego jest groźna

Kto faktycznie może być objęty zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat?

  • Środkami publicznymi dysponuje nawet sołtys, organy samorządu terytorialnego, parlamentarzysta – gdy wydaje publiczne środki na prowadzenie biura poselskiego. Prof. Nowak-Far podkreśla, że wbrew zapewnieniom autorów projektu, którzy mówili Sejmowi i Senatowi, że to sprawy wewnętrzne kraju, materia dotyczy także prawa unijnego. – Ta ustawa mówi bowiem o ograniczeniu zdolności do kierowania firmami i działalności gospodarczej, także transgraniczej. Więc jeśli w zarządzie krajowej ważnej spółki byłby obywatel innego państwa UE, decyzją komisji można go faktycznie pozbawić funkcji – dodaje.
  • – Przy tak ogólnym sformułowaniu przepisów, może on objąć każdego, nawet dziennikarzy. Oczywiście nie są oni funkcjonariuszami publicznymi, ale gdyby chcieli np. zająć się obsługą prasową instytucji publicznych, jako ich funkcjonariusze? Powtarzam: akt ten jest tak niekonstytucyjny, że nie ma sensu go analizować, bo stajemy się pionkami w grze, zaprojektowanej jako nieuczciwa – mówi prof. Łętowska.
  • – Teoretycznie można wyobrazić sobie pełnienie funkcji premiera czy ministra przez osobę z zakazem pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi, pod warunkiem że przed jej wyborem tak zmieniono by regulamin organizacyjny instytucji czy ustawę o działach administracji rządowej, że zarządzałaby nią z wyłączeniem spraw związanych z dysponowaniem środkami publicznymi – ocenia dr Włodarski.

Kogo mogą obejmować zakazy związane z dostępem do informacji niejawnych?

  • Parlamentarzystów, ale też funkcjonariuszy wojska, policji, służb specjalnych, ludzi ze strategicznych spółek z udziałem państwa. Wachlarz jest niesamowicie szeroki, a przepisy bardzo nieprecyzyjne – uważa prof. Chmielnicki.
  • Dr Włodarski przypomina, że mieliśmy często sytuacje z brakiem dostępu do informacji niejawnych czołowych funkcjonariuszy państwowych. Zazwyczaj wiązało się to z przedłużającymi się procedurami weryfikacyjnymi służb i wówczas to któryś z zastępców ministra, komendanta, posiadał dostęp do informacji niejawnych i on organizacyjnie wykonywał te funkcje.

Czy zakazem dostępu do informacji niejawnych może być objęty premier?

  • Jest kolizja między zasadami ogólnymi a przepisami tej ustawy, bo premier czy posłowie są z mocy samego prawa dopuszczeni do informacji niejawnych. Zakaz może dotyczyć każdego, także premiera i prezydenta. W takim wypadku osoby te były zastępowane przez najpewniej I wicepremiera czy szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego (osoby wyznaczone przez piastuna organu pozbawionego dostępu) – uważa dr Włodarski. Jednak wykonywanie mandatu premiera bez dostępu do tajemnic wydaje się mało prawdopodobne. Podobnie z funkcjami szefów policji czy służb specjalnych lub kierowaniem strategicznymi spółkami, choć podobno taka sytuacja miała lub do dziś ma miejsce w Orlenie – mówi prof. Nowak-Far.

Czy istnieje droga odwoławcza od decyzji komisji do sądu?

  • Od środków zaradczych odwołania nie ma – mówi dr Włodarski.
  • WSA i tak nie mógłby zmienić decyzji, a jedynie zwrócić do ponownego rozpoznania. Gdyby nawet uznać, że skarga do WSA przysługuje, to on może jedynie decyzje uchylić, a organ musi wydać ją ponownie – mówi prof. Gardocka.
  • Prof. Łętowska podkreśla, że w ustawie wprost wskazano, że nie przysługuje środek odwoławczy w trybie postępowania administracyjnego. Ale jeśli uznać, że komisja ta wydaje decyzje administracyjne – co też może być przedmiotem wątpliwości – to może przysługiwać skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Przy czym on bada legalność decyzji, a nie jej merytoryczne podstawy. Co prawda, jak mówiłam, ustawa jest oczywiście sprzeczna z konstytucją, więc można uznać decyzje wydane na jej podstawie za nielegalne. Byłaby to tzw. rozproszona kontrola konstytucyjności. Ja sama kiedyś tak orzekałam, gdy byłam sędzią NSA. W ogólności takie decyzje – z rzadka – w sądach się trafiały. Nie wszyscy to przyjmują z zachwytem. Poza tym sądy też mają pewien poziom oportunizmu przy orzekaniu. Więc jeżeli ktoś uważa, że istnienie potencjalnej możliwości zaskarżenia decyzji do sądu administracyjnego, w jakikolwiek sposób realnie ochroni osobę, która stanie przed tą komisją, to się bardzo głęboko myli.
  • Droga sądowa niby jest, ale – jak wskazuje prof. Chmielnicki – iluzoryczna, z uwagi na terminy. Środek zaradczy to decyzja administracyjna. Jeśli zapadnie w czasie kampanii lub krótko przed wyborami, a nie ma tu szybkiej ścieżki, jak z procesami wyborczymi, to potrwa.

– Odwołanie wnosi się najpierw do organu, który ma 30 dni na jego przekazanie WSA. Ten nie rozstrzygnie sprawy szybciej niż w trzy miesiące – a potem jeszcze co najmniej rok czekania na wyrok NSA – dodaje. Prof. Nowak-Far wskazuje, że upolityczniona komisja, która, prowadząc postępowanie i wydając decyzję, występuje niejako w roli prokuratora i sądu, nie jest jednak profesjonalnym organem. – Dlatego jej materiał dowodowy nie będzie bezstronny, lecz podejrzany i sąd musi to oceniać z takiej perspektywy. A jest to sąd administracyjny, który ocenia dokumenty, nie prowadzi postępowania dowodowego, ale ma ocenić, czy wydając decyzję komisja naruszyła prawo materialne lub procedurę. – Nie ma tam też gwarancji procesowych jak w procesie karnym czy cywilnym – mówi prof. Nowak-Far

Czy odwołanie do sądu (przy uznaniu, że jest ta droga odwoławcza) wstrzymuje wykonalność decyzji komisji?

  • Nie wstrzymuje, o czym mówi art. 61 procedury sądowoadministracyjnej. Sama decyzja jest więc wykonalna do momentu, aż sąd – z urzędu lub na wniosek strony postępowania – wstrzyma jej obowiązywanie. To jednak może zająć co najmniej kilka tygodni.

Czytaj więcej

Lex Tusk: komisja ruszy przed wyborami, a odwołania do sądu już po nich

— współpraca Szymon Cydzik, Ewa Szadkowska

O przepisy podpisanej przez prezydenta ustawy o państwowej komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007–2022 pytamy prof. Ewę Łętowską, b. rzecznika praw obywatelskich, sędzię NSA i Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, Wojciecha Hermelińskiego, sędziego TK w stanie spoczynku i b. szefa Państwowej Komisji Wyborczej, sędziego Sądu Najwyższego Wiesława Kozielewicza (b. szefa PKW) oraz prof. Artura Nowaka-Fara z SGH, prof. Pawła Chmielnickiego z Uczelni Łazarskiego, prof. SWPS Teresę Gardocką i dr. Marcina Włodarskiego, partnera w kancelarii LSW.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konsumenci
Uwaga na truskawki z wirusem i sałatkę z bakterią. Ostrzeżenie GIS
Praca, Emerytury i renty
Wolne w Wielki Piątek - co może, a czego nie może zrobić pracodawca
Sądy i trybunały
Pijana sędzia za kierownicą nie została pouczona. Sąd czeka na odpowiedź SN
Sądy i trybunały
Manowska pozwała Bodnara, Sąd Najwyższy i KSSiP. Żąda dużych pieniędzy
Konsumenci
Bank cofa się w sporze z frankowiczami. Punkt dla Dziubaków