Z roku na rok coraz więcej Polaków spędza urlop za granicą. Niektórzy wybierają się w podróż samochodem, inni nawet jeśli podróżują samolotem, na miejscu korzystają z wypożyczalni. Zachęcają do tego nie tylko wygoda, ale także przystępne ceny w wypożyczalniach. Małe auto na Krecie czy na Majorce można wypożyczyć na trzy dni za 40 euro, drożej – 70 euro – jest na Maderze. Własny transport pozwala na zwiedzanie w komfortowych warunkach. Wystarczy dowód osobisty lub paszport i prawo jazdy i można ruszać w drogę.
Polscy kierowcy nie mają najlepszej opinii w Europie. W Wielkiej Brytanii są niechlubnymi liderami wśród obcokrajowców nagminnie łamiących przepisy. Głównie jeżdżą pod wpływem alkoholu.
Bezpieczeństwo na naszych drogach w międzynarodowych raportach plasuje się wśród państw takich, jak Grecja, Rumunia czy Litwa. Daleko nam pod tym względem do Wielkiej Brytanii, Szwecji czy Holandii.
Bo są inne przepisy
Wielu naszych kierowców, przyzwyczajonych do polskich przepisów drogowych, naraża się za granicą na dotkliwe mandaty. We Francji, Niemczech, Austrii, Hiszpanii czy Szwajcarii można na nich stracić prawdziwy majątek. Organizacja Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego przygotowała specjalny raport dla kierowców wybierających się na wakacje za granicę. Warto wziąć go pod uwagę, tym bardziej że w wielu krajach nie tylko są dużo wyższe kary, ale także obowiązują m.in. ostrzejsze przepisy dla najmłodszych kierowców czy zakaz używania antyradarów.
W Portugalii źle zaparkowany pojazd na trasie w nocy to koszt dla kierowcy do 1250 euro. Nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu w Szwecji to grzywna 375 euro. Za przejazd na czerwonym świetle w Grecji można zapłacić nawet 700 euro, na Węgrzech – w przeliczeniu na złote – 1,5 tys. zł.